Jeden z dziennikarzy żużlowych narzeka, że wojna pomiędzy BSI a One Sport nasila się i nawołuje do "układu", czyli mówiąc krótko poddania się strony polskiej warunkom narzuconym wspólnie przez FIM i BSI. Na czym ma polegać ten układ? Redaktor proponuje: "Może uda się wywalczyć zgodę na start choć jednego żużlowca z GP, może uda się dostać drugiego w ramach dzikiej karty. To już będzie coś." No faktycznie - duża sprawa! Nie wiem, czy szefom One Sport od tego dobrobytu nie przewróci się w głowie! Ta propozycja oznacza jedno - siedzimy cicho pod miotłą i nie wychylamy się, bo możemy dostać po łapkach. Taka praktyka obowiązuje w relacjach PZM – FIM od lat. Przyniosła nam taką oto korzyść, że w FIM mamy do powiedzenia tyle samo (dosłownie), co Zimbabwe. Jeden z moich ulubionych krajów afrykańskich ma jeden głos. Tyle samo ma Polska. Równie "ważny" w FIM jest żużel. Jako ciekawostkę można podać fakt, że na ostatnim kongresie Międzynarodowej Federacji Motocyklowej, na której podsumowywano rok 2013, tematyka żużla zajęła zebranym… niecałe 3 minuty! To pokazuje, że speedway z punktu widzenia międzynarodowych władz nie znaczy NIC. Liczy się tylko i wyłącznie MotoGP. To tam pojawiają się bogate koncerny i "kręci" się biznes. Żużel stał się prywatnym folwarkiem kilkunastu osób, które dbają o to, aby nikt postronny nie naruszył panującego układu.
Pierwszą ofiarę "układu", w który wdali się przedstawiciele polskiego środowiska żużlowego już mamy. Adam Krużyński wcale nie złożył rezygnacji ze swojego członkostwa w GKSŻ. Dyrektor Zarządzający firmy Nice został bardzo stanowczo o to poproszony, gdyż jego działania przeszkadzały osobie, która w najbliższym czasie będzie ubiegała się o wysokie stanowisko w międzynarodowych strukturach. Grzech Krużyńskiego polegał na tym, że prowadził i prowadzi działalność konkurencyjną dla ludzi z "układu". Tego samego, do którego nawołuje jeden z polskich dziennikarzy. Brawo! Wspierajmy układ, który powoduje, że speedway został zepchnięty na totalny margines, a rzeczą priorytetową są partykularne interesy ludzi będących częścią owego porozumienia.
W ostatnim czasie zapadły dwie ważne decyzje dla polskiego, ale i światowego żużla. Po pierwsze FIM wydała uchwałę na mocy której zawodnicy z cyklu GP, nie będą mogli startować w imprezach rangi Mistrzostw Europy. To precedens. W żadnej innej dyscyplinie nie zakazano zawodnikom startować jednocześnie w imprezach rangi MŚ i ME. Absurdalność tej decyzji jest niepojęta. Ale największym skandalem w tym przypadku było to, że przedstawiciele FIM Europe (instytucji, która sprzedała prawa do organizacji IME One Sport i której zadaniem powinien być jak najlepszy rozwój tego cyklu) głosowali jednogłośnie za wprowadzeniem tego przepisu! Dlaczego? Bo oni właśnie od lat godzą się na porozumienia i układ. Dobro dyscypliny jest na ostatnim miejscu.
Druga decyzja to kwestia polskiego tłumika i braku homologacji dla konstrukcji Leszka Demskiego. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że ktoś tu kręci. Z uzasadnienia tej decyzji nie wynika nic. Prawdopodobieństwa nabierają plotki rozsiewane jeszcze na długo przed "wyrokiem", które mówiły, że przedstawiciele FIM "obiecali" producentowi tak zwanego nowego tłumika, że do sezonu 2015 żaden inny tłumik nie dostanie homologacji. Wszystko oczywiście w myśl hołdowania zasadzie uczciwej konkurencji. Leszek Demski - polski sędzia, który jest konstruktorem tego tłumika, nie chce się w tej sprawie wypowiadać. Jak twierdzi - obawia się restrykcji przy wyznaczaniu go jako osoby funkcyjnej. To najlepiej obrazuje, do jakiej atmosfery doprowadziło tkwienie w tym "układzie", do którego powinniśmy podobno dążyć. Ten sam "układ" przede wszystkim narzuca, aby do przełomu czerwca i lipca, kiedy odbędą się kluczowe wybory, była cisza, która zapewni polskiemu przedstawicielowi odpowiedni elektorat.
Ów "układ" to wrzód. Wrzód, który musi zostać jak najszybciej usunięty. Adam Krużyński jest pierwszą osobą, która nie bała się publicznie powiedzieć kilku słów prawdy. Ale to dopiero początek. Muszą być kolejni odważni, którzy dobro ogółu przedłożą nad prywatne korzyści. Nie ulegną wszechobecnej atmosferze strachu, która nakazuje nam bezkrytyczne poddawanie się decyzjom ludzi, którzy żużla nie traktują poważnie. Z tej wojny nie ma już odwrotu. Jeżeli rozdmuchana do tak dużych rozmiarów medialna rywalizacja, pokazująca absurdalność i brak logiki decyzji FIM nie przyniesie efektu, to na lata będziemy zdani na dyktaturę możnowładców. Za ich rządów co najwyżej będziemy mogli spodziewać się - tak jak dotąd - ochłapów z pańskiego stołu, a nie rozwoju dyscypliny.
Co należy zdecydowanie podkreślić, tak One Sport i Krużyński jak i przedstawiciele producenta polskiego tłumika nie walczą przecież o żadne priorytetowe traktowanie! Oni tylko chcą by w sporcie żużlowym wśród organizatorów wydarzeń, producentów obowiązywały … zasady uczciwej konkurencji. A to podstawowa i naczelna zasada, na straży której stoją stosowne organy tak na szczeblu krajowym jak i międzynarodowym. Czy oczekiwanie po prostu równego traktowania (i nie zmieniania zasad w trakcie gry – vide zakaz startu zawodników z cyklu GP w SEC w trakcie obowiązywania umowy One Sport z FIM Europe) to naprawdę zbyt wiele?!
Oczywiście mam świadomość, że toczona obecnie batalia to, obrazowo rzecz ujmując, starcie Dawida z Goliatem. Czy taka sytuacja wyjściowa ma oznaczać, że nie powinniśmy walczyć o to co słuszne?! Czy nie powinniśmy walczyć o przestrzeganie elementarnych zasad wolnego rynku?! Dawid podjął rękawicę i zwyciężył, dlaczego nie mielibyśmy pójść tą samą drogą?
Przez pięćdziesiąt lat Polska było mocno ograniczona gospodarczo i politycznie. Mimo, że od transformacji mija już 25 lat, mam wrażenie, że mentalność epoki minionej, w której nic nie mogliśmy zrobić i powiedzieć bez przyzwolenia z góry, nadal gdzieś jest głęboko zakorzeniona w świadomości niektórych osób. To już nawet w polityce międzynarodowej mamy więcej do powiedzenia! Ostatnie wydarzenia na Ukrainie i aktywny udział polskiej dyplomacji w osiągnięciu porozumienia kończącego dalszy rozlew krwi, w opinii zagranicznych mediów, pokazały, że Polska, do niedawna ubogi krewny w UE, osiągnęła "polityczną dojrzałość" i stała jednym z głównych decydentów w polityce europejskiej. Czas najwyższy by i w żużlowych relacjach z FIM przestać być ubogim krewnym, zwłaszcza jeżeli prawdziwe ma być hasło, za pośrednictwem którego Speedway Ekstraliga komunikuje rozgrywki ligowe przez siebie organizowane: "Najlepsza żużlowa liga świata".
A jeśli przegramy (One Sport, Demski)?
Przegra cały sport żużlowy w ujęciu międzynarodowym, szansa jego rozwoju i transparentność zasad nim rządzących.
Czy przegra także Polska?
Startując z pozycji Zimbabwe niewiele mamy naprawdę do stracenia…
Damian Gapiński: Układ zamknięty
Wojna pomiędzy BSI a One Sport trwa. Choć jeden z dziennikarzy nawołuje do jej zakończenia, to z tej sytuacji nie ma już odwrotu.
Źródło artykułu:
Piszemy na temat ! :D
;)
- Raczej nie skorzy Czytaj całość