Obyło się więc bez wchodzenia w wiraże na pełnej prędkości, czy odkręcania manetki gazu do granic możliwości. - Skupialiśmy z w głównej mierze na poznaniu geometrii toru, na objechaniu jak największej ilości okrążeń. Nie przykładaliśmy większej wagi do dopasowania silników. Na to przyjdzie czas w sparingach i kiedy będziemy mierzyć się w czwórkę już podczas startów spod taśmy. Podstawą na tych pierwszych kilka praktyk jest poznanie miejscowego owalu. Wiadomo, że po trzech tygodniach nie powiem, że znam go jak własną kieszeń, ale mamy dość wcześnie ładną pogodę więc trzeba to jak najlepiej wykorzystać - powiedział "Buczek".
- Starałem się obierać jak najwięcej ścieżek. Poniekąd mam pewne, skromne doświadczenie z meczów ligowych w barwach innych zespołów więc coś z tego wykorzystywałem. Obserwowałem również jak zachowują się motocykle. Jeszcze sporo pracy przede mną, ale jestem optymistą - dodał.
Podobnie jak inni partnerzy z teamu spod znaku Jaskółki Buczkowski chwalił przygotowanie miejscowego toru na pierwszych w tym roku zajęciach. - Przypadł mi do gustu. Dużo nowego materiału było w zimie dosypanego więc nawierzchnia fajnie się zachowuje. Gdyby tak było na lidze to myślę, że dla mnie i dla kolegów z drużyny to będzie dobre rozwiązanie - wyraził swoje zdanie.
Zeszły sezon zarówno indywidualnie jak i drużynowo był dla Krzysztofa delikatnie mówiąc nieudany. Dlatego też nie obyło się bez pewnych korekt w stosunku do poprzedniego sezonu. - Zmieniliśmy dużo zwłaszcza względem motocykli. Przede wszystkim nawiązaliśmy współpracę z innym tunerem. W swoich indywidualnych zajęciach natomiast nie zmieniłem praktycznie nic - zakomunikował.
Nowy nabytek biało-niebieskich błyskawicznie zaaklimatyzował się do nowego otoczenia. Jedną z okazji do integracji był m.in. przedsezonowy obóz tarnowian w Szklarskiej Porębie. - Co prawda nie było części drużyny, ale myślę, że dość szybko udało mi się wkomponować w szeregi nowej ekipy. Kiedy trzeba było harować na trasach biegowych, czy w inny sposób to dawaliśmy z siebie wszystko, ale kiedy przychodził wolny czas to graliśmy, czy znajdowaliśmy sobie wspólnie z resztą chłopaków inne zajęcia. Nie powiem złego słowa na atmosferę, bo na usta cisną się same superlatywy. Wiem, że będzie dobrze - zakomunikował 28-latek