Trzech zawodników Unii Tarnów woli przyczepniejszy tor. Cieślak: Nie ma na to szans

Trzech zawodników Unii wolałoby startować na przyczepniejszym torze. Problem polega jednak na tym, że na przygotowanie takiej nawierzchni w Tarnowie nie ma szans.

Przed początkiem sezonu 2014 na tarnowskim torze dosypano 500 ton sjenitu. Jak przekonuje Marek Cieślak, było to konieczne. Takie rozwiązanie pozwoli na lepsze przygotowywanie nawierzchni na mecze ligowe. - Tor jest dobry. Wszystko się odpowiednio trzyma i trzeba przyznać, że tej nawierzchni nam brakowało. W zeszłym roku nie dodawaliśmy praktycznie nic. Kiedy przyszedłem do Tarnowa, to w pierwszym sezonie osypaliśmy jej całkiem sporo, bo w okolicach 600, 700 ton. Teraz udało się dołożyć kolejne 500. To nie jest jakaś olbrzymia ilość. Wielkich różnic nie będzie. Nawierzchni było jednak za mało i nie było, z czego robić tego toru - podkreśla w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl trener Unii Tarnów.

Dowieziona nawierzchnia daje Markowi Cieślakowi większe możliwości, ale zmian w sposobie przygotowywania toru nie należy się spodziewać. Jaskółki będą jeździć nadal na twardej nawierzchni i to ona ma być ich atutem. - Tor w Tarnowie będzie taki jak do tej pory. Nikt tu nie będzie przygotowywać przyczepnej nawierzchni. Będzie równo, raczej twardo niż przyczepnie. Tor będzie się odsypywać, żeby można było zaatakować. Cudów nie należy się jednak spodziewać. Dowieźliśmy nawierzchnie, bo były braki do tego stopnia, że wychodziły nam kamienie po krawężniku. Tor w Tarnowie ma na pewno ponad 50 lat. Nie wiem, dokładnie ile, ale to ma mniejsze znaczenie. Chodzi o to, że gdybyśmy teraz chcieli zrobić przyczepny tor, należało by wywieźć około 80 centymetrów tego, który mamy. Wtedy byłaby na to szansa. Teraz nie ma takiej możliwości, bo zrobią się "jamy" po kolana - wyjaśnia Cieślak.

- W Tarnowie nie ma szans na przyczepniejszy tor - podkreśla Marek Cieślak
- W Tarnowie nie ma szans na przyczepniejszy tor - podkreśla Marek Cieślak

Tarnowski tor jest wielkim atutem Jaskółek już od dłuższego czasu. W ubiegłym sezonie przekonały się o tym najlepsze zespoły w naszym kraju. Nie oznacza to jednak, że w zespole Marka Cieślaka nie ma żużlowców, którzy lepiej czują się na nieco bardziej przyczepnej nawierzchni. - Tor twardy odpowiada naszej drużynie. Pod tym względem nie ma problemu. Niektórzy pewnie chcieliby mieć jednak przyczepniej. Do tego grona można zaliczyć Buczkowskiego, Kołodzieja i Vaculika. Gdybym jednak zrobił taki tor, to powstaną "jamy", o których mówiłem - podkreśla Cieślak.

W przypadku Janusza Kołodzieja i Martina Vaculika twardy tor nie powinien być najmniejszym problemem. Ta dwójka tarnowski owal zna jak własną kieszeń. Najwięcej nauki przed Krzysztofem Buczkowskim. - Kołodziej i Vaculik jeżdżą tutaj szmat czasu. Najwięcej pracy przed "Buczkiem", który teraz uczy się naszego toru. W Tarnowie jest inaczej. Takich torów w Polsce nie ma - długa prosta i "zakręcony" drugi łuk. Tutaj po prostu trzeba potrafić jechać. Dużą rolę odgrywa też odpowiednie przygotowanie sprzętu - dodał na zakończenie trener Jaskółek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: