Tomasz Jędrzejak był jednym z faworytów do awansu z ostrowskiej eliminacji Złotego Kasku. - Nie ukrywam, że oczekiwałem od siebie awansu do finału Złotego Kasku. Udało się ten cel zrealizować, ale widać było, że wcale nie przyszło mi to łatwo. Tor był wyśmienicie przygotowany. Mimo tego, że wygrywałem wyścigi nie byłem zadowolony z mojej szybkości. Najważniejsze jednak, że jest awans - powiedział po zawodach kapitan Betardu Sparty Wrocław.
Pomimo tego, że tor w Ostrowie był twardy, kibice na Stadionie Miejskim obejrzeli kapitalne ściganie. - Opinia, że na twardym torze nie można się ścigać jest błędna. Tor twardy, ale odsypujący się daje najwięcej pola do manewru, więcej niż tor przyczepny, gdzie tak naprawdę jest jedna ścieżka, bo cały czas motocykl ciągnie. W Ostrowie w niedzielę tor był przygotowany na twardo, ale ścigania było pod dostatkiem. Gdyby może dało się jeździć trochę szerzej, byłoby jeszcze lepiej. Generalnie jednak warunki były takie same dla wszystkich. Jeździłem tak naprawdę u siebie, ale wiedziałem, że wszelkie eliminacje, w których występuję w Ostrowie nie są dla mnie łatwe. Półfinały zazwyczaj są dla mnie najtrudniejszymi zawodami, więc cieszę się, że znalazłem się w finale - podkreślał Jędrzejak.
Po serii zasadniczej czterech żużlowców zgromadziło po 11 punktów, a miejsca w finale były jeszcze tylko trzy. Trzeba było więc rozegrać wyścig dodatkowy, w którym do czasu upadku Adriana Miedzińskiego z Arturem Mroczką zdecydowanie prowadził Tomasz Jędrzejak. - Cieszę się, że podołałem temu zadaniu w takiej newralgicznej sytuacji, kiedy ważyły się losy awansu do finału - przyznał indywidualny mistrz Polski z 2012 roku.
Tomasz Jędrzejak mógł liczyć nie tylko na znajomość miejscowego toru, ale i wsparcie ostrowskiej publiczności, która zawsze trzyma kciuki za popularnego "Ogóra". - Na stadion przyjechało dużo moim kolegów i przyjaciół. Niedaleko stadionu się przecież wychowywałem, więc kibicowali mi na pewno. Czułem ich wsparcie i wiem, że w Ostrowie jestem zawsze mile widziany. Cieszę się z tego ogromnie - przyznaje wychowanek ostrowskiego klubu.