Żużloholik (4): Ciemność widzę ciemność

Mleko się rozlało. Roman Karkosik wycofuje się z Unibaxu po sezonie 2014. Tomasz Gollob ma nadzieję, że jeden z najbogatszych Polaków, zmieni decyzję. I wcale mu się nie dziwię, bo to jego pracodawca.

Innego zdania są jednak kibice. W sondzie portalu sportowefakty.pl na pytanie czy dyscyplina straci po odejściu Romana Karkosika, większość odpowiedziała, że nie. Wynik tej sondy jest symboliczny i ma jeden prosty przekaz: "Temu Panu już dziękujemy". To czerwona kartka dla człowieka, który w klub włożył mnóstwo pieniędzy.

Nie jestem zaskoczony wynikiem sondy, bo przecież nawet w Toruniu, sami kibice mówią, że im szybciej miliarder odejdzie z klubu, tym lepiej dla toruńskiego speedwaya. Myślę, że po finale 2013, wielkie i poważne słowa pod tytułem "Roman Karkosik zbawcą toruńskiego żużla", kibice w grodzie Kopernika już nie kupują. Biznesmen pomógł klubowi w trudnym momencie. Temu zaprzeczyć nie można. Bilans drużyny z Torunia zasilanej finansową kroplówką Pana Romana to złoto, trzy srebra i dwa brązowe krążki. W sumie jest się czym pochwalić, ale niestety to co jeden z najbogatszych Polaków mozolnie zbudował, bardzo szybko zniszczył. To na jego konto trzeba zapisać największy skandal w historii żużla, czyli odmowę startu Unibaxu w finale ligi 2013, to również on płacił zawodnikom wielkie kontrakty, psując rynek transferowy. Zamiast walczyć na paragrafy z władzami ligi, trzeba było wspólnie zmieniać przepisy. Roman Karkosik wymienia skostniałe przepisy jako jeden z argumentów za wycofaniem się z finansowania drużyny. Tego nie rozumiem. Przez siedem sezonów przepisy były ok, nagle tak bardzo się zmieniły? To ja zapytam ile klub z Torunia zrobił, żeby przepisy zmienić?

Dla drużyny Unibaxu odejście Pana Romana to zła wiadomość. Pytanie jak decyzja wpłynie na starty drużyny w zbliżającym się sezonie. Nie wierzę, że nikt nie pomyślał czy w tak mocnym składzie zespół dokończy sezon? Czy dream team nie okaże się kolosem na glinianych nogach? Nie wykluczałbym, że w przypadku utraty szansy na awans do fazy play-off, zespół z Torunia wdroży w życie plan oszczędnościowy. To może oznaczać, że w spotkaniach wyjazdowych, szefowie klubu poślą do boju zdolne "wilczki" ze szkółki Jana Ząbika, zamiast wielkie gwiazdy.

I przyznam, że plan "zaciskania pasa" wcale nie wydaje się pozbawiony sensu. Obawiam się, że wiadomość o wycofaniu się miliardera z finansowania Unibaxu może być początkiem zamieszania w lidze i wokół ligi. Wizerunek żużla pod koniec ubiegłego roku został mocno nadszarpnięty, w czym niestety zasługa klubu z Torunia. Gdyby w tym sezonie znów coś się wydarzyło, to aż strach pomyśleć co to będzie…

W klimat "ciemność widzę ciemność" wpisuje się też Wybrzeże Gdańsk. Już nieraz wspominałem tutaj o beniaminku. Zespół z Gdańska, który kojarzy mi się z takimi zawodnikami sprzed lat jak Jarosław Olszewski, Mirosław Berliński, Dariusz Stenka, Marek Dera, ma kłopoty finansowe. To wiadomo co najmniej od kilku miesięcy. Ale dopiero teraz prezes Wybrzeża Robert Terlecki, wykazał się cywilną odwagą i wyjaśnił "dlaczego kasa jest pusta" i jak może wyglądać przyszłość klubu. - (…) Patrząc tylko na wynik sportowy, musielibyśmy zlikwidować klub. Jak czytam takie słowa, to od razu wręczałbym medale za odwagę. Prezes "czarno na białym" przedstawił sytuację klubu no i publicznie przyznał się, że w poprzednim sezonie "przeszacował budżet". Co więcej za te "zasługi" w tym roku obniżył sobie wynagrodzenie o dwadzieścia procent. W klubie łatwo nie jest, stąd z "górki" nie mają też zawodnicy. Muszą uzbroić się w cierpliwość, a tej mają już coraz mniej. Tu prezes też postawił sprawę jasno. (…) - Jeśli któryś z zawodników nie będzie w stanie zaakceptować sytuacji z przewidywanymi terminami płatności, to może odejść.

Robert Terlecki zagrał w otwarte karty i ma u mnie za to dużego plusa. Z jednej strony w Wybrzeżu wszystko jasne, z drugiej słowa szefa klubu to tylko potwierdzenie opinii, że zespół Stanisława Chomskiego to spora niewiadoma.

W tych "ligowych ciemnościach" pojawia się światełko w tunelu. A wszystko za sprawą międzynarodowego ścigania, które rozpoczyna się w Auckland. Ścigania, które na wielkie się zapowiada, choć bez dwóch wielkich gwiazd - Tomasza Golloba i Emila Sajfutdinowa. Chciałbym, żeby w tym roku mistrzostwo świata zdobył Jarosław Hampel. Zawodnik Falubazu, jak chyba nikt w całej stawce, zasłużył na złoto. Z wielkich trofeów, które ma na półce w domu, brakuje mu już tylko tytułu. Obserwuje Jarka i widzę sportowca dojrzałego, pewnego swoich umiejętności, którego team działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Jeździ w świetnym klubie, przedłużył z nim kontrakt do 2016 roku. Bardziej komfortowych warunków chyba mieć już nie możne. Stąd… Jarosław Polskę zbaw!

Marcin Majewski

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: