Martin Smolinski: Nikt we mnie nie wierzył

Martin Smolinski sprawił ogromną niespodziankę, wygrywając sobotnie Grand Prix Nowej Zelandii w Auckland. - Nikt we mnie nie wierzył, ale zrobiłem to - przyznał Niemiec.

W tym artykule dowiesz się o:

Sama obecność Martina Smolinskiego w cyklu Speedway Grand Prix w sezonie 2014 wywoływała lawinę komentarzy. Niemiec pokazał się z bardzo dobrej strony w zeszłorocznym Grand Prix Challenge i sam wywalczył sobie miejsce w elicie. Jednak zdaniem wielu kibiców, "Smoli" miał być jednym z najsłabszych zawodników w SGP.

Tymczasem występem w Auckland Smolinski udowodnił, że w sezonie 2014 możenamieszać w mistrzostwach. Dla niemieckiego żużlowca był to dopiero drugi występ w SGP w karierze, a w biegu finałowym nie bał się on ostro zaatakować Nickiego Pedersena i Krzysztofa Kasprzaka. - To wielki wynik dla moich fanów, dla niemieckiego żużla i mam nadzieję, że teraz będziemy mogli zrobić duży krok do przodu i żużel w Niemczech z powrotem będzie w miejscu, gdzie był w latach 70. i 80., gdy dobre wyniki osiągał Egon Muller - powiedział po zakończeniu zawodów Smolinski.

Niemiec długo nie potrafił jednak uwierzyć w to, do czego doszło w Auckland. - Nie mam na to słów. Wygrałem ten turniej dzięki ciężkiej pracy, jaką wykonałem tej zimy razem z moim teamem. Miałem też spore problemy z prasą. Nikt we mnie nie wierzył, bo nie ścigam się w Polsce, Szwecji i Wielkiej Brytanii. Dlatego chciałbym podziękować wszystkim osobom z mojego zespołu, mojemu tunerowi, mojej dziewczynie i ludziom, którzy we mnie wierzyli. Moi fani w Olching specjalnie wstawali o 6 rano, aby obejrzeć te zawody. Zrobili z tego powodu małą imprezę i założę się, że była szalona, bo turniej oglądało ok. 250 osób - dodał zwycięzca Grand Prix Nowej Zelandii.

Czy Martin Smolinski wygra w tym roku kolejne turnieje SGP?
Czy Martin Smolinski wygra w tym roku kolejne turnieje SGP?

W wyścigu finałowym Smolinski nie wyszedł najlepiej spod taśmy, jednak na dystansie zdołał wyprzedzić całą stawkę. - Każdy z tych zawodników miał dobry turniej i rywalizowaliśmy na wysokim poziomie. To było bardzo trudne, ale zostawili mi trochę miejsca, co wykorzystałem. Sporo pracowałem zimą, jeśli chodzi o kwestie psychologiczne, jak i kondycyjne. W moim planie treningowym było sporo boksu, bo w żużlu ciągle musisz walczyć. Trzeba być w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze, a czasem trzeba zrobić krok w tył, aby pomyśleć co się dzieje. W tych wszystkich ekstremalnych sytuacjach trzeba mieć czystą głowę. Chłopaki przede mną walczyli między sobą, a ja czekałem na pierwszym okrążeniu, drugim, trzecim. Każde okrążenie jest inne, tak jak każda książka, każda strona jest inna. Tak samo jest w speedwayu. Przyszedł odpowiedni moment na atak, wykorzystałem go i prowadziłem - stwierdził Smolinski.

Niemiec nie zmienia jednak swoich planów odnośnie sezonu 2014. - Moim celem jest pozycja w czołowej dziesiątce. Byłem w Grand Prix Challenge po raz pierwszy od sezonu 2005, czyli minęło dziewięć lat. Jednak jak widać, wszystko przychodzi w odpowiednim czasie. Robiłem krok po kroku. Nie mam zamiaru mówić, że będę mistrzem świata. Chcę jedynie punktować na równym i wysokim poziomie, wtedy przyjdzie czas na następny krok. Nie można zrobić pięciu kroków za jednym zamachem. Trzeba robić powolne postępy, w taki sposób to działa. Nigdy nie wiesz co się stanie, ale ja wierzę w siebie i mój team - podsumował 29-letni zawodnik.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: