Michał Wachowski: Tobiasz, nie jechałeś w ligowym meczu od początku lipca, gdy doznałeś pechowej kontuzji ręki. Nie możesz zatem doczekać się niedzielnego starcia z Włókniarzem?
Tobiasz Musielak: Nie będę ukrywać, że tak rzeczywiście jest. Mam ochotę wyjechać w końcu na tor i rywalizować w zawodach ligowych. Ciężko myśleć teraz o czymkolwiek innym i mam tylko nadzieję, że wraz z drużyną uda nam się osiągnąć korzystny wynik.
Choć wielu się o to obawiało, udało ci się zdążyć na początek ligowego sezonu. Czy odbierasz to jako nagrodę za wysiłek, jaki włożyłeś w rehabilitację?
- Jeśli chodzi o rehabilitację, to cały czas ją poniekąd przechodzę. Mogłoby się wydawać, że gdy wyjechałem na tor, nic z moją ręką nie muszę już robić. Niestety wygląda to nieco inaczej. Jest już co prawda dużo sprawniejsza niż wcześniej, ale w dalszym ciągu muszę ją oszczędzać i wykonywać pewne ćwiczenia.
Jak byś ocenił swoje przygotowania sprzętowe? Czy z silników, które użyjesz w niedzielę jesteś zadowolony?
- Tak, są naprawdę w porządku. W środku tygodnia testowałem jeszcze nowy silnik i zobaczymy jak będzie sprawować się na ostatnim treningu. Jeśli nie będę zadowolony, to w niedzielnym meczu pojadę po prostu na silnikach z zeszłego roku.
Fogo Unia będzie faworytem meczu z osłabionym Włókniarzem. Inny wynik niż zwycięstwo chyba nie wchodzi w grę?
- Oczywiście, że nie. Jedziemy u siebie i byłoby chyba coś ze mną nie tak, gdybym powiedział, że nie zamierzamy tego wygrać (śmiech). Każdy mecz w Ekstralidze jest na wagę złota i każdy punkt się w liczy. Nie możemy lekceważyć Włókniarza, ale zrobimy wszystko, by po prostu wygrać.
Menedżer Paweł Jąder podkreśla, że musicie wytrzymać presję, związaną z oczekiwaniami ze strony kibiców.
- Jeśli chodzi o mnie to nigdy nie miałem z tym problemów. Przed zawodami stres oczywiście występuje. Zarówno ja, jak i koledzy z zespołu wiemy jednak doskonale co robimy. Gdy wyjeżdżamy na tor, skupiamy się tylko na jeździe. Nie ma wtedy miejsca na myślenie o jakiejkolwiek presji.
W czasie przedsezonowych sparingów występowałeś jako senior. Jesteś zatem zainteresowany tym, by startować w większej liczbie wyścigów?
- Przyznaję, że nie chciałbym jeździć tylko w wyścigach młodzieżowych. To mój ostatni rok jako junior i już w przyszłym sezonie będę ścigać się w roli seniora. Chcę się dalej rozwijać, bym także w kolejnych latach mógł ścigać się w barwach Unii Leszno.
Czy sam postrzegasz siebie już jako seniora? Wydaje się, że dojrzałości i doświadczenia ci nie brakuje.
- Tak naprawdę ciężko powiedzieć. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to oczywiście z chęcią wystąpię na pozycji seniora. Jestem jednak jeszcze przez rok juniorem i na tym staram się skupiać. Wystąpię w paru turniejach młodzieżowych i nie ukrywam, że wiążę z nimi pewne nadzieje.
Czy twoim celem jest walka o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów?
- Tak, zamierzam do tego dążyć i zrobię wszystko, by zdobyć medal. Nie ukrywam, że myślę o złocie i gdyby udało mi się po nie sięgnąć, mógłbym spokojnie zakończyć wiek juniora.
Nie mam wątpliwości, że zarówno za ciebie, jak i klubowego kolegę, Piotra Pawlickiego, polscy kibice będą trzymać kciuki.
- Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Każde wsparcie, jakie otrzymuję ze strony fanów jest dla mnie cenne. Zarówno im, jak i moim sponsorom przesyłam z tego miejsca pozdrowienia. Do zobaczenia w nadchodzącym sezonie na stadionie.