Nie od dziś wiadomo, że pierwsza kolejka rozgrywek rządzi się swoimi prawami. Zjawisko to SPAR Falubaz doświadczał już w przeszłości. Dobrym przykładem może być inauguracyjny pojedynek z 2010 roku, kiedy to ówcześni mistrzowie Polski polegli z beniaminkiem z Tarnowa aż 28:50. - Można powiedzieć, że podtrzymujemy tradycję. Co roku słabo prezentujemy się na początku sezonu - powiedział Adam Strzelec.
Mimo bolesnej przegranej zielonogórzanie nie załamują rąk. - Nie ma się co załamywać. To był pierwszy mecz, widać czego nam brakuje, nad czym musimy popracować i taki mecz powinien nas zmotywować do dalszej pracy - dodał "Joker".
Kluczową rzeczną do wygrywania wyścigów w sobotnim spotkaniu były starty. Podopieczni Rafała Dobruckiego w tym elemencie spisywali się poniżej oczekiwań. - Ekstraliga jest na tyle silna, że ciężko jest minąć kogokolwiek na trasie. Wszyscy są bardzo szybcy, więc liczy się głównie start. Akurat w tym elemencie byliśmy słabsi - skomentował Adam Strzelec.