Chris Harris ma wiele do udowodnienia. Dostanie szansę na rehabilitację w Gnieźnie?

ŻKS ROW Rybnik pokonał na własnym owalu Polonię Bydgoszcz w pierwszej kolejce zmagań Nice PLŻ. Ogromnie rozczarowała postawa Brytyjczyka Chrisa Harrisa.

Włodarze beniaminka Nice Polskiej Ligi Żużlowej skompletowali młodą i głodną walki kadrę na sezon 2014. Na lidera drużyny kreowany przez fanów był Chris Harris. Uczestnik cyklu Grand Prix niejednokrotnie popisywał się umiejętną jazdą i doświadczeniem. Brytyjczyk reprezentował barwy rybnickiej drużyny w latach 2006-2007, będąc mocnym punktem ekipy.

Początek sezonu dla popularnego "Bombera" nie był udany. Wprawdzie jego dotychczasowe występy w lidze angielskiej nie były najgorsze, występ w pierwszym turnieju z cyklu Grand Prix zakończył bez dorobku punktowego.

Harris nie miał okazji do startów na zmodernizowanym owalu w Rybniku. Zawodnik nie brał udziału w treningach, nie uczestniczył także w meczach kontrolnych, poprzedzających sezon ligowy. Jeździec dostał jednak szansę na start w inauguracyjnym meczu przeciwko Polonii Bydgoszcz. Postawa doświadczonego już Chrisa pozostawiła wiele do życzenia - wywalczył zaledwie cztery oczka i dwa bonusy. Wywołało to niemałe poruszenie wśród wygwizdujących go kibiców.

Wiary w uczestnika cyklu Grand Prix nie traci prezes Krzysztof Mrozek. - Gwarantuję, że Chris Harris jeszcze doprowadzi wszystkich kibiców do białej gorączki i ręce same będą składały się do bicia braw. Znam tego zawodnika i jego możliwości. Zawodnik miał problem logistyczny. Występ w Auckland, późny przylot. Nie miał za bardzo czasu, by przyjechać i potrenować. Geometria naszego toru jest trudna, no i wyszło, jak wyszło. Ale spokojnie jedziemy do przodu, dwa punkty zostały w Rybniku.

Chris Harris zanotował całkiem nieudany występ
Chris Harris zanotował całkiem nieudany występ

W niedzielnym meczu pojechał także Lewis Bridger. Drugi Anglik rybnickiego zespołu również nie zaprezentował się z dobrej strony. Wywalczył trzy oczka. Podobnie, jak Harris - nie startował w żadnym treningu punktowanym. Szkoleniowiec górnośląskiej drużyny Jan Grabowski zapowiadał, że żaden z zawodników nie ma zapewnionego miejsca w składzie na mecze ligowe. Jego zdaniem jeźdźcy o miejsca te będą rywalizować na torze. Trener jest zadowolony z wyniku, nie zdradza jednak ewentualnych zmian kadrowych, które miałyby zostać wprowadzone na najbliższy mecz w Gnieźnie.

- Dla kibiców było to wspaniałe widowisko. Ja osobiście wolałbym mieć zapewnione zwycięstwo przed biegami nominowanymi. Mecz się skończył i jest meczem wygranym. Przed rozpoczęciem spotkania zapadła decyzja, że jedzie taki zespół. Niebawem podejmę decyzję kto pojedzie do Gniezna. Nie jest wykluczone, że w kolejnym spotkaniu wystąpią Czałow i Milik. Nie można jednak zakładać, że w w następnym meczu nie wystąpią Harris i Bridger - powiedział Jan Grabowski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: