"Wielkanocna" jazda łódzkich żużlowców. "Pojechaliśmy z jajem"

Znakomicie Lany Poniedziałek uczcili żużlowcy Orła Łódź, a wśród nich doświadczony Mariusz Puszakowski. Gospodarze nie dali GKM-owi Grudziądz żadnych szans, pokonując gości aż 58:32.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz
Podopieczni trenera Lecha Kędziory uzyskali przewagę nad zespołem przyjezdnych już po pierwszym biegu i sukcesywnie ją powiększali wraz z upływem kolejnych wyścigów. Zdaniem Mariusza Puszakowskiego, który w poniedziałek dołożył istotną cegiełkę do wygranej, zdobywając dla Orła 10+1 punktów, mecz z drużyną prowadzoną przez Roberta Kempińskiego wyglądał jednak na łatwy jedynie z pozoru. - Może z boku wyglądało to na łatwe spotkanie, ale takim ono nie było. Bardzo się męczyliśmy. Myślałem, że w trzeciej serii wyzionę ducha - powiedział tuż po meczu łódzki żużlowiec. - Cieszę się z tego, że wracamy cało i zdrowo do domu. Mam nadzieję, że pokończyło się jedynie na drobnych obtarciach - dodał. Inaugurację sezonu 2014 na stadionie przy ul. 6 Sierpnia w Łodzi obejrzało aż około 4500 kibiców, w tym również grupa fanów GKM-u. Zarówno liczba osób na stadionie, jak i atmosfera, zrobiła wrażenie na doświadczonym żużlowcu. - Wielkie podziękowania dla wspaniałych kibiców. Byłem w szoku, że tylu ich przyszło. To był nasz ósmy zawodnik, który nam bardzo pomógł. Oby taka atmosfera była w każdym meczu - podkreślił Puszakowski, dla którego był to mecz także o osobistym znaczeniu. - Chciałem się pokazać z jak najlepszej strony, bo jeździłem kiedyś w Grudziądzu. Bardzo szanuję działaczy GKM-u. Pozwalali mi przed sezonem tam trenować bez żadnego problemu - wyjaśnił. Pewne zwycięstwo nad grudziądzkim zespołem to jedna z większych niespodzianek drugiej kolejki Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Zaskoczony końcowym rezultatem był także... Puszakowski. - Powiem szczerze, że jeszcze nie dowierzam, że wykręciliśmy taki wynik. Jestem bardzo szczęśliwy. Te zawody zdecydowanie można uznać za udane. Po wszystkich perypetiach cieszę się, że Lany Poniedziałek okazał się lany, ale nie dla nas - stwierdził żużlowiec trenera Kędziory, którego zespół jeszcze niedawno smucił się po nieudanym wyjeździe do Rzeszowa. Orzeł przegrał wówczas z miejscową PGE Marmą 35:55. - Trener dał nam po Rzeszowie ostrą reprymendę, aczkolwiek nie obwiniał nas do końca, bo było kilka drobnych nieporozumień. Chcieliśmy odkuć się na własnym torze. Dzisiaj stworzyliśmy monolit. Pojechaliśmy z jajem, zgodnie z klimatem świąt - zakończył.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×