Od początku zawodów Pedersenowi nie wiodło się zbyt dobrze. Widać było, że maszyna Duńczyka nie jest na tyle szybka, by mógł on rywalizować o zwycięstwo. Na domiar złego w trzecim starcie najlepszy duński żużlowiec zanotował upadek, w którym mocno się poobijał. - To była dla mnie istna burza. Fatalny wieczór. Motocykl, który miał być kluczem do sukcesu, wybuchł w pierwszym starcie. Kończyłem zawody na dwóch innych maszynach, ale one nie były zbyt mocne - powiedział Pedersen.
Duńczyk przyznał, że odczuwa skutki upadku z biegu numer jedenaście. - Podczas tej kraksy ucierpiało moje lewe ramie, więc można powiedzieć, że to był wieczór nieszczęść. Totalny niewypał. Motocykl, który spisywał się świetnie, nie działa. Oczywiście to nie jest usprawiedliwienie, ale rzeczywistość. Tym razem nie potrafiłem się dopasować - wytłumaczył Nicki Pedersen.
Zawodnik Fogo Unii Leszno mimo słabego występu wciąż jest drugi w klasyfikacji generalnej. Duńczyk traci do lidera, Krzysztofa Kasprzaka, 11 punktów. Celem Pedersena na ten sezon jest tytuł mistrza świata i kibice mogą być pewni, że zrobi on wszystko, by dopiąć swego.