Biorąc pod uwagę problemy 19-latka z początku sezonu wynik ten można uznać za sukces. Choć ranga Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Wielkopolski nie należy do wysokich to na Stadionie im. Edwarda Jancarza pokazało się kilku juniorów z ENEA Ekstraligi. Adrian Cyfer we wtorek trzykrotnie wygrywał, ale w drugim jego wyścigu wyraźnie widać było, że coś jest nie tak ze sprzętem i przyjechał ostatni. - Na dwa pierwsze biegi wyciągnąłem taki klubowy silnik, jeden z tych, które mi się zatarły w Pile na początku sezonu. Chciałem go sprawdzić, ale było mało czasu. Nie miałem w ogóle wyjścia spod startu. W drugim moim starcie ten motor z kółka na kółko coraz słabiej jechał - opowiadał po zawodach. [ad=rectangle]
Później nastąpiła już zmiana. Jeździec Stali Gorzów nie sięgał jednak po ligowe maszyny, a i tak radził sobie z rówieśnikami, na przeciwko których staje podczas ekstraligowych starć. - Potem wsiadłem na jeden z lepszych silników i nawet udało mi się dzięki niemu założyć Tobiasza Musielaka, a to jest bardzo dobry zawodnik i kolega - przyznał podstawowy junior "żółto-niebieskich".
Drużyna z Gorzowa zajęła pierwsze miejsce ex aequo z Fogo Unią Leszno. Wśród gospodarzy świetnie zaprezentował się też debiutujący w oficjalnych zawodach Rafał Karczmarz. Oprócz tego dobrą jazdą popisywali się Oskar Ajtner-Gollob, Michał Piosicki, Tobiasz Musielak i Bartosz Smektała. Obsada, oprócz paru wyjątków, była bardzo wyrównana. - Fajne były te zawody, bo było kilku zawodników, z którymi można się było pościgać. Można było potestować, pokazać się - mówił Cyfer.
Widowisko samo w sobie nie było może porywające, bo mijanek było niewiele, a jeśli już to większość z nich po błędach. Tor z początku był mocno suchy, ale później polano nieco więcej wody i dało się wyprzedzać. Nawierzchnia nie sprawiała jednak młodym zawodnikom ogromnych problemów. Więcej szukania było w ustawieniach. - Tor był trudny, żeby się do niego dopasować. Było twardo i ten, kto wygrywał starty, przeważnie zwyciężał w biegu. Kilka mijanek też było, bo zrobiła się ścieżka i po szerokiej można się było napędzić. Trzeba jednak jeździć na wszystkich torach. Nie ma co narzekać tylko jechać do samego końca - stwierdził 19-letni żużlowiec.
Od początku sezonu Adrianowi Cyferowi los rzuca kłody pod nogi. Tuż przed startem rozgrywek musiał czekać na silniki i nie było zbyt wiele czasu na ich sprawdzanie, co może tłumaczyć słabszą dyspozycję. Maszyna, na której wygrał dwa ostatnie biegi w MDMW była jedną z lepszych, choć było ich więcej. - Drugi z silników mi się zatarł na meczu. Mam po prostu pecha. Będę się starał, żeby jak najlepiej przepracować ten tydzień, żeby w meczu wreszcie pojechać na przyzwoitą ilość punktów - zapowiadał.
O determinacji tego młodego chłopaka świadczyć może fakt, że zaraz po zakończeniu zawodów znów wyjechał na tor. Okazało się, że ponownie postanowił zobaczyć, co jest z tym silnikiem, na którym wyjechał na początku młodzieżowych zmagań. - Chciałem jeszcze raz na spokojnie sprawdzić, jak ten silnik jedzie. Również w środę będę się na nim próbował ścigać - mówił. Na czwartkowym treningu przyznał z kolei, że ta jednostka napędowa poszła w odstawkę, gdyż nie dało się z nią nic zrobić, a sprawdzał już ligowe maszyny, by należycie przygotować się do pojedynku z Grupa Azoty Unia Tarnów.
Mimo tych wszystkich problemów młodzieżowiec "żółto-niebieskich" nie składa broni i walczy o to, by pokazać pełnię swoich umiejętności nie tylko podczas zawodów juniorów, ale również w lidze. - Jak nie idzie to człowiek się wkurza, ale wyszedłem na prostą. Przy tak dużym pechu nie załamuję się i pracuję z psychologiem, żeby było jak najlepiej. Trzymam nerwy na wodzy i chcę pokazać się z jak najlepszej strony tak, jak to było w dwóch ostatnich sparingach. Nawet w eliminacjach dostałem się dalej, ale mam pecha do ligi - zakończył Adrian Cyfer.