W niedzielę Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk przegrało z KantorOnline Włókniarzem Częstochowa 34:56, a w trakcie meczu nastąpiła długa przerwa. - Myśleliśmy, że będzie inny rezultat. Sytuacja z maszyną startową mocno nas zreorganizowała i rozproszyła, jednak nie można zwalać na nią winy. Trzeba poprawić tor, a zwłaszcza nasze starty. Musimy też popracować nad motorami - powiedział Dominik Kossakowski.
[ad=rectangle]
Ekstraligowy debiutant po raz kolejny zrobił swoje. W wyścigu młodzieżowców prowadził z Rafałem Malczewskim, który upadł na tor i został wykluczony z powtórki. W kolejnym swoim starcie dzięki efektownej przycince do krawężnika, chwilowo prowadził z Michaelem Jepsenem Jensenem. Ten jednak szybko go wyprzedził. - Myślałem, że tor będzie inny. Porobiły się rynny i motor je wybierał. Musiałem przez to strasznie sztywno jechać - stwierdził młodzieżowiec.
Sprzęt młodego gdańszczanina mocno odbiega od ekstraligowych standardów, co z pewnością nie pomaga mu w nabraniu pewności siebie, potrzebnej do wygrywania z rutynowanymi rywalami. - Powiem tak, że od czterech miesięcy czekam na nowe ramy, które miały być gotowe na ten sezon. Na razie muszę uzbroić się w cierpliwość. Gdyby nie indywidualni sponsorzy, to nie wiem czy bym jeździł w tym sezonie - powiedział szczerze gdańszczanin. - Mówią, że ma być wszystko, a nie ma nic poza krytyką. Co nam pozostało w takiej sytuacji? Połączyć na druty części motocykla, trochę pospawać i jechać do przodu - zaśmiał się Dominik Kossakowski.