Mechanik Woffindena: Nie było pięści na Pedersena

Główny mechanik Taia Woffindena, Jacek Trojanowski, zapewnia, że żadna osoba z jego teamu nie próbowała uderzyć Nickiego Pedersena. - Nie mamy po piętnaście lat, by tak się zachowywać - podkreśla.

Do kontrowersyjnego zdarzenia z udziałem Taia Woffindena i Nickiego Pedersena doszło podczas ostatniego wyścigu niedzielnego meczu we Wrocławiu. Duńczyk spowodował upadek zawodnika gospodarzy, za co został wykluczony i otrzymał żółtą kartkę. Zdaniem prezesa Fogo Unii Leszno Piotra Rusieckiego nagannie zachowali się mechanicy Woffindena, którzy próbowali uderzyć duńskiego zawodnika.
[ad=rectangle]
Zarzuty te odpiera jednak przedstawiciel teamu Brytyjczyka, Jacek Trojanowski. - Myślę, że prezes Unii musiał tę sytuację źle zinterpretować. Nie czekałem aż otworzy się brama i tuż po tym, jak bieg został przerwany, przedostałem się na tor. Znalazłem się wtedy blisko nadjeżdżającego Pedersena, ale powiedziałem mu tylko, że nie powinien w ten sposób jeździć. Tym, na czym się wówczas koncentrowałem było zdrowie Taia - powiedział w rozmowie z naszym portalem.

Jak podkreśla Trojanowski, żaden z mechaników Woffindena nie posunąłby się do rękoczynów. - Jesteśmy dorośli, znamy obowiązujące przepisy i nie mamy po piętnaście lat, by biec do kogoś z pięściami. Zapewniam, że ani ja, ani żaden inny mechanik nie zrobił niczego niewłaściwego. Jeśli ktoś był tu winny, to tylko Pedersen. Gdy Duńczyk mijał mnie na torze, najechał na mnie kołem. Do teraz mam przez to ślad na kolanie - wyjaśnił Trojanowski.

- Nicki przyszedł do nas i zaczął snuć swoje teorie. Powiedział następujące słowa: "Tai w tamtym roku też złamał mi rękę" - wspomina mechanik Woffindena
- Nicki przyszedł do nas i zaczął snuć swoje teorie. Powiedział następujące słowa: "Tai w tamtym roku też złamał mi rękę" - wspomina mechanik Woffindena

Choć Pedersen nie zgłosił nikomu próby pobicia, gościł po zakończeniu zawodów w boksie Woffindena. - Nicki przyszedł do nas i zaczął snuć swoje teorie. Powiedział następujące słowa: "Tai w tamtym roku też złamał mi rękę". Nie wiem co insynuował. Może chciał powiedzieć, że był to rodzaj rewanżu? Zapewniam jednak, że skończyło się jedynie na wymianie zdań. Nickiego znamy nie od dziś, bo przecież rywalizujemy wspólnie w cyklu Grand Prix. Nie doszło i nie dojdzie między nami do żadnych rękoczynów - podsumował mechanik Woffindena.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (159)
avatar
Leonidas spod Termopil 1
7.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Też to widziałem w taki sposób, niektórym się wydaje że jak Pedersen nie dostał po gębie to wszystko jest OK., Co mechanicy całą bandą robili na torze? 
avatar
Adam Błażejczyk
6.05.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pięści nie było ale zamieszania co nie miara. Było bardzo dobrze widać z trybuny głównej i za to powinna być kara. 
avatar
TomdeX
6.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Rusiecki będzie go bronił za każdym razem, nie dość, że on go ściągnął do Leszna to jeszcze jest jednym z głównych sponsorów Nickiego, prezes bez krzty obiektywizmu. Dworakowski miał staroświec Czytaj całość
KLM
6.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Jak to się stało, że brat Rafała - Jacek Trojanowski został mechanikiem ekipy Woffindena? 
avatar
teknokiller
5.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To znaczy oko za oko ząb za ząb.