Decyzja w tej sprawie w głowie Tomasza Golloba zapadła już dawno. Na wcześniejsze zawody z cyklu Speedway Grand Prix w Bydgoszczy również nie przyjął dzikiej karty. - W Grand Prix już nie pojadę. Były propozycje, żebym pojechał, ale moja decyzja jest taka, a nie inna i się nie zmieni. W wieku, w którym się znajduję i po tylu latach wspaniałej jazdy uważam, że nie ma to sensu. Są młodsi zawodnicy, którzy powinni nas promować i przejąć pałeczkę - wyznał mistrz świata z 2010 roku.
Stal Gorzów wyszła z propozycją, by wychowanek Polonii Bydgoszcz po raz ostatni zaprezentował się kibicom w mistrzostwach świata. Gollob twierdzi jednak, że jego czas w tych zawodach minął. - Jeździłem 19 lat i po tej kontuzji, która mnie spotkała, należy powiedzieć "dziękuję". Przejeździłem łącznie 26 lat na żużlu, a na motocyklach 33, więc zdaję sobie sprawę z tego, co jest dla mnie możliwe - przyznał. [ad=rectangle]
Wobec takiego obrotu spraw gorzowski klub postanowił, by starać się o dziką kartę dla Bartosza Zmarzlika, który to właśnie pod skrzydłami multimedalisty mistrzostw Polski rozpoczynał na dobre swoją przygodę z żużlem. - Bartkowi się to należy. Na swoim torze jest on nie gorszy od byłego mistrza świata. Jest w stanie powalczyć i przywieźć dobre miejsce - stwierdził żużlowiec Unibaksu Toruń.
Nie oznacza to jednak, że działacze "żółto-niebieskich" zrezygnowali z pomysłu, aby Tomasz Gollob pojawił się na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Kibice, którzy 30 sierpnia zasiądą na trybunach obiektu przy ulicy Śląskiej będą mogli spotkać mistrza. - Spotkał mnie ogromny zaszczyt, jeśli chodzi o zaproszenie na zawody przez Honorowego Prezesa Stali Gorzów, pana Władysława Komarnickiego, jak i teraźniejszego prezesa Zmorę. Doszliśmy do wniosku, że moja jazda już nie ma takiego wymiaru, bo nie jadę od pierwszej eliminacji. Moje stanowisko było przemyślane i oczywiste, aby to miejsce zajął młody zawodnik, który będzie reprezentować nie tylko miasto Gorzów, ale także i kraj - mówił na piątkowej konferencji wielokrotny medalista mistrzostw świata.
Dla tego najbardziej utytułowanego w historii polskiego żużlowca będzie to oficjalne pożegnanie z Grand Prix. Na razie jednak trudno mówić o szczegółach tego uroczystego momentu. - Będzie to się odbywać w sposób normalny. Sam fakt, że będę na tych zawodach będzie wielką rzeczą i wspólnie będziemy dopingować polskich zawodników - skwitował krótko Gollob, który jednak nie wyklucza możliwości, by odbyło się symboliczne przekazanie plastronu dla Bartosza Zmarzlika.
Tym, co najbardziej jest podkreślane przy okazji tej imprezy jest fakt, iż Tomasz Gollob nie kończy jeszcze kariery. Fani z całego świata po zakończeniu sezonu 2013 musieli pogodzić się z myślą, że więcej nie zobaczą go na torach prestiżowego cyklu. Decyzja ta została podjęta jednak na tyle późno, że nie było okazji, by godnie pożegnać reprezentanta Polski. Z orzełkiem na piersi 43-latek dokonywał niemal cudów, prowadząc polską Husarię do kolejnych zwycięstw. Reprezentacyjny kevlar na kołku na dobre może zawiesić już w tym roku. - Jeżeli będę startować w drużynowych mistrzostwach świata to będzie to pożegnanie jeździeckie. Jeżeli będą inne formy, by pożegnać się ze mną w sposób fajny i naturalny to jestem otwarty na takie propozycje. Na pewno będzie jeszcze wiele takich rzeczy, ale pierwszy jest dla mnie Gorzów. Przejeździłem tu pięć lat i wspólnie zdobywaliśmy wiele. Nie jest rzeczą nienaturalną, że odbędzie się tu takie pożegnanie z cyklem Grand Prix, bez mojej jazdy - stwierdził.
Przy tej okazji nie zabrakło wspomnień i garści statystyk z tego długiego i jakże owocnego czasu w światowej elicie. - Jestem chyba jedynym zawodnikiem, który przez te 19 lat zajmował wszystkie miejsca w pierwszej ósemce. Jestem szczęśliwy i spełniony - powiedział mistrz świata z 2010 roku.
Przez te wszystkie lata obecny zawodnik toruńskich "Aniołów" zwiedził wiele żużlowych aren i choć nie ma swojej ulubionej to jest kilka, które zapisały się szczególnie w pamięci. - Każdy stadion ma swoje pozytywne aspekty i jest specyficzny. Atmosfera jest wtedy, kiedy jest pełen stadion kibiców. Niewątpliwie jest to w Gorzowie i Toruniu. To są areny wiodące na dzień dzisiejszy w żużlu. To wizytówka europejskiego i światowego żużla - wychwalał wychowanek "Gryfów".
Mówimy jednak o bydgoszczaninie, który przez długie lata związany był przecież z miejscową Polonią. Dla tego zespołu i toru doświadczony jeździec ma szczególne miejsce w sercu. - Siedmiokrotnie zwyciężałem tam w Grand Prix, w tym pięć razy pod rząd. To tor, na którym się wychowałem, jeździłem od samego początku. To mój ukochany tor do dnia dzisiejszego tylko na nim już nie jeżdżę - zakończył Tomasz Gollob.