Aktualny mistrz świata w sobotę udowodnił, że ma sposób na tor w Pradze. Przed rokiem Tai Woffinden także wygrał turniej na stadionie Marketa. - To był dla mnie świetny wieczór. Ciężko pracowałem, wychodziły mi starty. Na początku sezonu byłem w głębokim dołku, ale dzięki ciężkiej pracy udało mi się z niego wyjść. Teraz muszę utrzymać dyspozycję i stawać się jeszcze szybszym. Optymistycznie patrzę na dalszą część sezonu - skomentował Brytyjczyk na łamach speedwaygp.com.
[ad=rectangle]
Dzięki świetnemu występowi w stolicy Czech, 23-latek awansował na fotel lidera przejściowej klasyfikacji Grand Prix. Urodzony w Scunthorpe żużlowiec przewodzi stawce ex aequo z Gregiem Hancockiem - Nie spodziewałem się, że będę na prowadzeniu w klasyfikacji. Między zawodnikami są jednak niewielkie różnie punktowe. Czeka mnie jeszcze długa droga do końca cyklu. Moją obecną sytuację można określić stwierdzeniem "nie mogę liczyć kurczaków, dopóki one się nie wykluły". Muszę wciąż ciężko pracować na dobre wyniki - dodał "Woffy".
Brytyjczyk triumf w Pradze zadedykował zmarłemu ojcu. - To świetne uczucie, gdy w końcu zaczyna się zdobywać punkty w rozgrywkach ligowych, a następnie nieźle punktuje się w Grand Prix. To jest uczucie niemożliwe do opisania. Chcę ponownie zdobyć mistrzostwo świata, choć to nie będzie łatwe zadanie. Gdy stałem na podium, spojrzałem w niebo i powiedziałem "Wierzę, że byłeś tu ze mną, tato". Wierzę, że on widział to zwycięstwo, że oglądał mnie z góry - zakończył Tai Woffinden.
źródło: speedwaygp.com