Dariusz Śledź (trener Carbon Startu Gniezno): Było to trudne spotkanie. Trzeba pogratulować gospodarzom, bo wygrali na wymagającym torze. Nasi zawodnicy mieli problemy, nie mogli odpowidnio dopasować się do nawierzchni, chociaż starali się ścigać. Doznaliśmy srogiej porażki, na pewno liczyliśmy na lepszy wynik.
Jacek Woźniak (trener Polonii Bydgoszcz): W ostatniej chwili wypadł nam ze składu Robert Kościecha, jego uraz z Lublina daje się jeszcze we znaki. Trenował w piątek, a w sobotę zdecydował, że odpuści - uważam, że postąpił słusznie. W ostatniej chwili został ściągnięty w trybie awaryjnym Dennis Andersson. Pojechał przyzwoicie, jego punkty też były ważne. Wreszcie cała drużyna pojechała na poziomie jaki ja, czy kibice oczekiwali. Muszę pochwalić Hansa Andersena, a także Patricka Hougaarda, który po kontuzji i miesięcznej przerwie wsiadł w czwartek po raz pierwszy na motocykl i trenował w Bydgoszczy. Teraz pojechał pierwsze zawody po urazie i widać było, że ta przerwa nie wpłynęła ujemnie na jego formę. Wreszcie wygraliśmy mecz, bo o to wszyscy przed spotkaniem się bali. Żużel jest nieprzewidywalny i wszystko się może zdarzyć - wystarczy spojrzeć na niedzielne wyniki ligowe. Musimy pracować dalej. Muszę jeszcze zaznaczyć, że we wcześniejszych meczach tylko dwa razy jechaliśmy w pełnym zestawieniu. Gdybyśmy mieli zespół w komplecie, nasze miejsce w tabeli byłoby inne, ale nie ma co narzekać. Tor był równy dla wszystkich. W sobotę w godzinach późno popołudniowych przeszła nad Bydgoszczą ulewa z gradobiciem, tor był zalany. Byłem w klubie w niedzielę o 9 rano i na tym torze można było ryż sadzić. Pracowaliśmy od rana, żeby tor osuszyć i doprowadzić do stanu używalności. Dobrze się stało, że komisarz toru pojawił się na stadionie w sobotę wieczorem, bo widział jak to wszystko wyglądało.
[ad=rectangle]
Wadim Tarasienko (Carbon Start Gniezno): Dopasowałem się praktycznie od początku, tylko w pierwszym wyścigu trochę sobie z Damianem Adamczakiem przeszkadzaliśmy. Potem w torze potworzyły się koleiny, a ja miałem trzy tygodnie przerwy, gdzie leżałem w łóżku, i to dało o sobie znać. Wygrałem trzy wyścigi, a później po prostu nie wytrzymałem i nie pokazałem tego, co powinienem. Cieszę się z występu moich kolegów, bo chociaż nie wygrywali biegów, to walczyli, jechali z zębem. Gospodarze od początku jechali dobrze i odnieśli zasłużone zwycięstwo. Na ostatni wyścig chciałem koniecznie przygotować ten motor, na którym wcześniej jechałem, ale musieliśmy wymienić kilka części i po prostu nie zdążyliśmy.
Hans Andersen (Polonia Bydgoszcz): W tym roku miałem spore problemy z moimi motocyklami, zmieniłem wiele silników, próbowałem różnych ustawień. Kiedy masz tak napięty harmonogram, nie ma czasu, żeby zrobić sobie przerwę i spokojnie popracować. W końcu jednak to mi się udało. Jestem zadowolony ze swojego występu. Już tydzień temu w Lublinie było nieźle, ale po drugim wyścigu coś stało się z moim silnikiem. Teraz w końcu czułem odpowiednią prędkość, a dodatkowo nasz zespół wygrał!