Magic, Przemysław Pawlicki, Tomas Suchanek i Hans Andersen mieli w tym samym terminie zaplanowany Challenge do startów w SEC. Kolizja dat sprawiła, że zamiast do Debreczyna cały kwartet musi się ponownie udać do Anglii. Prognozy ponownie jednak nie napawają optymizmem i może zdarzyć się tak, że zamiast dwóch zaplanowanych imprez nie odjadą żadnej.
[ad=rectangle]
W sobotę wszyscy jeźdźcy zgromadzeni na torze "Bandytów" niepotrzebnie koczowali do późnych godzin wieczornych. To opóźniło większości wylot na niedzielne spotkania ligowe - O czternastej zaczęło padać, ten tor nie nadawał się do jazdy właściwie już od godziny piętnastej. Pół godziny później zaczęli coś z nim robić kiedy to już nie miało żadnego sensu. Trzymanie nas na Wyspach do godziny dwudziestej pierwszej spowodowane było tym, że organizacja była najzwyczajniej w świecie słaba. Sami nie wiedzieli, że nie mogą rozegrać turnieju w niedzielę i trzymali nas bez sensu - poinformował Janowski.
Zawodnik Betardu Sparty Wrocław pecha ma podwójnego. W pierwotnej wersji miał się stawić w Ljubljanie, podczas gdy Janusza Kołodzieja z Abensbergu przeniesiono do Berwick, aby ten nie doświadczył podobnego przypadku jaki stał się udziałem wyżej wymienionych. "Żonglerka" Polakami i przerzucanie między lokalizacjami trwała dość długo. Ostatecznie doszło do jeszcze jednej roszady. Summa summarum jeździec klubu z ze stolicy Dolnego Śląska wylądował na Wyspach Brytyjskich, a wychowanek Unii Tarnów na Słowenii. Kołodziej cieszy się więc z przejścia do następnej fazy batalii o GP 2015, a Janowski musiał dokonać wyboru. Wydawałoby się, że to zawodnicy wzięli sprawy w swoje ręce i dogadywali się między sobą gdzie będzie im się lepiej jechać, tymczasem… - Wszystko rozwiązało się bez mojej wiedzy. Muszę tam wrócić, co też nie jest za fajne, bo deszcz w Berwick w poniedziałek ma znów padać. Niestety wszyscy są źle poinformowani, a ja stanąłem przed faktem dokonanym. Zostałem zmieniony. Nie mam oczywiście żadnych pretensji do Janusza. Nikogo nie obwiniam. Czuję się tylko zniesmaczony tym, że nikt nawet nie pofatygował się żeby do mnie zadzwonić i zapytać, czy godzę się z opcją zamiany - zakomunikował.
- Nie wiem kogo to była decyzja. Wiem tylko, że na pewno kogoś wyżej postawionego ode mnie - dodał.
Do rozdysponowania są jeszcze dwie dzikie karty cały cykl turniejów o indywidualne mistrzostwo Europy. 23-latek uczestniczył w tych rozgrywkach rok temu i nie miał by nic przeciwko, aby jedna z przepustek przypadła właśnie jemu. - Na pewno chciałbym dostać tę dziką kartę. Ale przecież nie tylko ja. Jest wielu jeźdźców, którzy marzą o tym. Bardzo zależało mi na tym cyklu. Gdyby tak nie było, nie jechałbym piętnastu godzin na Łotwę, aby wziąć udział w rundzie kwalifikacyjnej. Tak jak jednak wspomniałem jestem tym wszystkim zażenowany - zakończył były mistrz świata juniorów.
Uziemiony Janowski musiał wybierać między SEC i GP. "Uratował" Kołodzieja!
Dużym echem odbiło się odwołanie sobotniej RK do cyklu GP w angielskim Berwick. Zawody storpedowały opady deszczu i przełożono je na poniedziałek czym wprawiono w osłupienie m.in. Macieja Janowskiego.
Źródło artykułu: