Lwim pazurem (7): Włókniarz nie wypadł z gry o play-off

- Włókniarz wcale nie wypadł jeszcze z gry o play-off. Jeśli ta drużyna pojedzie w pełnym składzie, to może zacząć wygrywać już od najbliższej kolejki - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

Włókniarz nie wypadł z gry

W końcu. Z Częstochowy wreszcie napływają nieco bardziej pozytywne wieści. W praktyce mogą one oznaczać, że Włókniarz nie wypadł jeszcze z gry o play-off. Jeśli ta drużyna będzie jeździć w najmocniejszym zestawieniu do końca rozgrywek, to w dalszym ciągu widzę dla niej szanse na pierwszą czwórkę. Według mnie to nie podlega dyskusji. To naprawdę mocna ekipa z dużym potencjałem. Oby to był początek trwałego i mocnego porozumienia z żużlowcami.
[ad=rectangle]
Włókniarz swoje możliwości pokazał w Gorzowie. Tam mogło być naprawdę różnie, gdyby pojechali "Grisza" i Rune. Wynik byłby pewnie inny, bo obaj potrafią jechać na gorzowskim owalu. Norweg z polskim paszportem był przecież w przeszłości zawodnikiem tamtejszej Stali. W pełnym zestawieniu niespodzianka na Jancarzu była jak najbardziej możliwa. To byłby też ważny krok w kierunku play-off, ale... co by było, gdyby było. Jest jak jest i na tym się skupmy.

Włókniarz musi spełnić kilka ważnych warunków, żeby liczyć się w grze o czwórkę. Należy bowiem pamiętać, że Lwy pogubiły punkty na własnym torze i wypadałoby to gdzieś, czyli na wyjeździe, odrobić. Czy to możliwe? Myślę, że poza Toruniem i Zieloną Górą ta ekipa może szukać punktów wszędzie. Na Motoarenie to raczej mało prawdopodobne, bo Unibax się rozpędza i ta toruńska maszyna jest coraz szybsza i sprawniejsza. Zielona Góra u siebie też jest mocna, ale wygrał tam przecież Tarnów, więc niczego nie można do końca wykluczać. Przede wszystkim we Włókniarzu musi jednak wrócić atmosfera i wiarygodność. Wtedy wszystko jest jeszcze możliwe.

Do końca rozgrywek ekipę częstochowską poprowadzi Jarosław Dymek. Do tej pory odpowiedzialność rozkładała się na dwie osoby. Czy to był błąd? Patrzę na to szerzej, czyli tak, że nie ma problemu, dopóki podział ról jest czytelny. Jeden z menedżerów musi być postacią wiodącą. Druga osoba musi mu pomagać w zakresie, na którym zna się najlepiej. Nie można się jednak dzielić "po połowie", bo wtedy to wszystko się rozmywa i sytuacja staje się niejasna. Każdy mecz ma swoją dramaturgię. Jest wiele wydarzeń i dobrze, jeśli czuwają nad tym dwie głowy. Jeden musi jednak stać na czele i podejmować w trakcie zawodów te najważniejsze decyzje.

Z zespołem rozstał się Piotr Żyto i Włókniarz nie będzie nikogo szukać w jego miejsce. To nie jest jednak tak, że na rynku nie ma już nikogo wartościowego do wzięcia. Ktoś by się jeszcze znalazł i można byłoby się rozejrzeć. Decyzja jednak zapadła. Jarek Dymek prowadził już drużynę, więc ma doświadczenie i wie, co go czeka. Przy młodzieży pewnie pomoże mu Józef Kafel. Na to wszystko, co się ostatnio wydarzyło wpływ mogą mieć też kwestie budżetowe, a tego się nie przeskoczy. Trzeba sobie radzić i szyć z tego materiału, który się ma. To dla mnie jednak mniejszy problem. Najważniejsze jest to, o czym napisałem wcześniej - musi wrócić atmosfera i wiarygodność. Zawodnicy muszą na nowo zaufać działaczom.

Najbliższa kolejka ENEA Ekstraligi będzie pasjonująca, bo przynajmniej trzy drużyny pojadą o być albo nie być. W tym gronie poza Włókniarzem są Fogo Unia Leszno i Betard Sparta Wrocław. Runda zasadnicza jest bardzo krótka i teraz wszystko zaczyna się powoli rozstrzygać. Te trzy mecze będą mieć dramaturgię zwłaszcza dla gospodarzy. Oni muszą wygrać, żeby przedłużyć nadzieje na play-off. Oczekuję wielkiej i zażartej walki, ale największe szanse z tej trójki daję częstochowianom. Warunek jest jeden - muszą pojechać w tak silnym zestawieniu jak to awizowane. Musi być też mobilizacja i determinacja, żeby nie było tak jak w meczu z Unibaksem, kiedy dwa punkty odjechały do grodu Kopernika. Moim zdaniem Włókniarz ma największe szanse.

Marian Maślanka

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: