Ten pech dopada zawsze mnie - eliminacje MMPPK w Rzeszowie (wypowiedzi)

Zawodnicy SCKM Włókniarza Częstochowa i ŻKS ROW-u Rybnik awansowali do finału Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych. - Ten pech dopada zawsze mnie - powiedział po zawodach Patryk Malitowski.

Hubert Łęgowik (SCKM Włókniarz Częstochowa): Nie jestem zadowolony z tego jak jechałem oraz ze sprzętu. Zmienialiśmy dużo w trakcie zawodów, ale nie przynosiło to zbyt dobrych efektów. Punktowo poszło jednak bardzo dobrze. Rzeszowski tor ma łagodne łuki i jest dość długi, bardzo przyjemnie się tutaj jeździ.

Krystian Rempała (PGE Marma Rzeszów): W połowie zawodów zmieniliśmy motocykl i od tego czasu wszystko szło lepiej. Drugi był już idealnie spasowany.

[ad=rectangle]

Rafał Malczewski (SCKM Włókniarz Częstochowa): Cieszę się, że wygraliśmy zawody, ale ja pojechałem dziś dość słabo. W Tarnowie będziemy bronić mistrzostwa, ale nie jest tam łatwo.

Patryk Malitowski (Betard Sparta Wrocław): Nie ukrywam, że jestem mocno zdenerwowany. Ten pech zawsze mnie dopada. Wyrwała mi się linka z manetki od gazu. Zapaliło się zielone światło, a ja nie byłem w stanie wystartować.

Kacper Woryna (ŻKS ROW Rybnik): Zawody jak najbardziej na plus. Szkoda tych dwóch biegów, gdzie przegrałem z tymi, z którymi teoretycznie miałem wygrać. Zły być nie mogę, bo z ekstraligowcami sobie poradziłem bardzo dobrze. Złapałem ostatnio dość wysoką formę, więc staram się ją utrzymać.

Edward Mazur (Orzeł Łódź): Mikołaj Drożdżowski miał być, ale nie dojechał. Trudno, musiałem jechać sam. Wiadomo, że samemu nie da się awansować. Co prawda jechały ekstraligowe drużyny, ale w jednym biegu z Patrykami Dolnym i Malitowskim przyjechałem na drugim miejscu, bo zepsułem start. Wiadomo, że jadąc samemu jest ciężej. W parze zawsze można sobie jakoś pomóc, czy to ze startu czy na trasie. Tutaj po starcie zostałem wzięty w tzw. kleszcze.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: