Dziewięć oczek i bonus zdobyty podczas ostatniego spotkania z KMŻ Lublin pozwoliło nie tylko pokonać rywali 50:40, ale zdobyć też bardzo ważny punkt bonusowy. - Rzeczywiście, po tej kontuzji odniesionej kilka miesięcy temu nie ma już śladu, a ja sam czuję się coraz lepiej. Na in minus można zapisać to, że zawsze gdzieś pogubię jakieś punkty. Tak było tydzień temu w Gnieźnie, a teraz podczas spotkania z KMŻ Lublin i czasami jeszcze pojawiają się jakieś błędy - podkreślił Kościecha w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
[ad=rectangle]
- Jeśli chodzi o kolizję z Dawidem Lampartem, to jest po prostu żużel i czysta sytuacja na pierwszym łuku i zrobiło się ciasno. Każdy chce walczyć o swoje metry na torze i zostałem wykluczony. Na szczęście to zdarzenie nie miało na mnie wpływu, bo udało mi się pozbierać i było wszystko w porządku - dodał Kościecha.
Dla wychowanka Apatora Toruń to już dziewiętnasty sezon na ligowych torach. Ze względu na swoje doświadczenie Kościecha wie, jak dokładnie przełożyć się do odpowiednich warunków na torze oraz również do temperatury, która też ma wpływ na zachowanie się żużlowego sprzętu. Zwłaszcza od kiedy wprowadzono nowe tłumiki.
- Zdarzyła mi się taka sytuacja, że musiałem jechać na spalonym sprzęgle. Teraz po wejściu nowych tłumików, w zasadzie wszystko zależy od ustawień zapłonu i dyszy. Jeżdżę już przecież dziewiętnaście lat i zebrane doświadczenie przez ten czas mocno pomaga w ustawieniu sprzętu. Nadal liczymy się w walce o play-offy. Szkoda, że pouciekały nam te w Lublinie i Rybniku, a te spotkania mogły już zadecydować o awansie do play-off - zakończył Kościecha.
Z podatków podatników mieć pensję. Żeby jeszcze jakieś sukcesy były. WON! toruniaku!
Pewnie jeszcze za nasze leczył kontuzję. WON z Bydgoszczy !