- Bardzo dobrze oceniam pracę zarządu i innych osób zaangażowanych w życie klubu, jeśli chodzi o marketing. Pewne schematy działania zostały już wcześniej wypracowane i sprawdzają się od lat. Poza tym, frekwencja na Grand Prix w Gorzowie była słabsza tylko raz. Tak było przy okazji mistrzostw Europy w piłce nożnej i trudno było wygrać z tą imprezą. Gorzów i cały region to miejsce rozkochane w żużlu. Na korzyść organizatorów działa również to, że trzech zawodników Stali pojedzie w tej rundzie i każdy z nich może wygrać. To przyciągnie kibiców - powiedział na temat Grand Prix Polski w Gorzowie Władysław Komarnicki.
[ad=rectangle]
Były prezes Stali Gorzów podkreśla również, że sam fakt organizacji zawodów Grand Prix nie gwarantuje wysokiej frekwencji. W jego ocenie, tak było w przeszłości, ale teraz realia są zupełnie inne. Jako przykład Komarnicki podaje tegoroczny turniej w Bydgoszczy. - W Bydgoszczy była klapa i to od samego początku. To można wyjaśnić trudnymi chwilami, które przeżywa od pewnego czasu Polonia. Ten żużlowy ośrodek umiera od lat. To nie jest wynik ostatniego roku czy dwóch. Wydaje mi się, że tam jest problem z właściwą selekcją na stanowiskach osób, które zarządzają klubem. Na czele tego wszystkiego muszą stać pasjonaci, bo w przeciwnym razie to pójdzie na dno. W Bydgoszczy mieliśmy po sobie kolejnych prezesów, którzy poza tym, że chcieli być prezesami i brać pieniądze, niewiele od siebie dali. To wszystko się założyło. Kibice bardzo szybko odwracają się od takich klubów - przekonuje Komarnicki.
W jego ocenie, działacze Polonii zmarnowali również szansę związaną z pożegnaniem Tomasza Golloba. - Brak propozycji i fakt, że we właściwy sposób nie zostało przeprowadzone jego pożegnanie w Bydgoszczy to coś, co dziwi. Każdy kibic był zaskoczony, jak to jest możliwe, że w macierzystym klubie człowiek, który dał mu tyle radości, nie został odpowiednio pożegnany. Zamiast tego, były dziwne i nieskuteczne ruchy wykonywane w stronę Tomka. One świadczyły o braku powagi. Myślę, że z tego powodu część kibiców również mogła zrezygnować. Wcale mnie to nie dziwi - wyjaśnia Komarnicki. - Tomek Gollob to wielka ikona tego sportu. Jeździł w naszym klubie, był kapitanem i zdobywał medale mistrzostw świata. Mieliśmy wręcz obowiązek, by złożyć mu propozycję pożegnania w Gorzowie. Uważam, że dzięki temu ludzie będą ciągnąć na te zawody nie tylko z naszego regionu, ale także z całego kraju. Kibice uwielbiają Golloba za to, że przyniósł im tyle radości. To przełoży się na frekwencję - dodał Komarnicki.
Umowa Gorzowa z firmą BSI będzie obowiązywać jeszcze w przyszłym roku. Działacze Stali jednak już teraz myślą o tym, co wydarzy się w przyszłości. Cel jest jasny - co roku na stadionie Edwarda Jancarza ma odbywać się wielka impreza. - Nie chcę wypowiadać się za zarząd, bo już trzeci rok nie ma mnie w klubie. Mogę jednak powiedzieć tyle, że jestem w stałym kontakcie z prezesem Zmorą. Bardzo się cieszę, że ludzie w klubie kontynuują to, co wcześniej zaproponowałem naszym kibicom, którym za ich wsparcie należą się wielkie imprezy. Ziemia Lubuska jest zakochana w czarnym sporcie i zarząd słusznie robi, że chce powtarzać wielkie turnieje co roku. Było po drodze wielu zawistnych, którzy przepowiadali śmierć tej imprezy. To się jakoś nie wydarzyło - zakończył Komarnicki.