Jerzy Kanclerz: Chris Harris to nieporozumienie

 / Na zdjęciu: Chris Harris
/ Na zdjęciu: Chris Harris

W sobotę w Cardiff odbędzie się SGP Wielkiej Brytanii. Zdaniem Jerzego Kanclerza, jest to okazja do tego, by zastanowić się, dlaczego w cyklu o tytuł najlepszego żużlowca rywalizuje Chris Harris.

W tym artykule dowiesz się o:

Zdaniem polskiego działacza, obecność angielskiego żużlowa w cyklu Speedway Grand Prix jest zupełnym nieporozumieniem. Jak zaznacza, Chris Harris, a także kilku innych zawodników, psuje rangę całych zawodów. - Na chwilę obecną w Grand Prix startuje sześciu, może siedmiu zawodników na odpowiednim poziomie. Reszta jest tam chyba przez przypadek. Ubolewam nad tym, zwłaszcza, gdy przypomnę sobie czasy Tony'ego Rickardssona - przyznał Jerzy Kanclerz w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Polski działacz nie ukrywa, że jest zniesmaczony obecnością zwłaszcza jednego zawodnika. - To, że Chris Harris walczy w cyklu o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata, jest całkowitym nieporozumieniem Od dłuższego czasu zastanawiam się jak taki zawodnik może startować w Grand Prix i nie potrafię znaleźć racjonalnej odpowiedzi. Wszyscy wiemy, że winne takiego stanu rzeczy jest BSI, które zrobiło wszystko, by Harris przez kuchenne drzwi dostał się do Grand Prix. Anglik znalazł się w cyklu po rezygnacji ze startu Tomasza Golloba, ale jak wiemy, nie powinien on startować nawet w zeszłorocznym Challenge'u. Mamy tu do czynienia z pewnym układem i jest to przerażające - ocenił Kanclerz.

Chris Harris zajmuje odległą pozycję w cyklu, ale wciąż marzy o walce o medale
Chris Harris zajmuje odległą pozycję w cyklu, ale wciąż marzy o walce o medale

Były menedżer bydgoskiej Polonii nie dziwi się jednak temu, że część czołowych żużlowców nie zabiega o awans do Grand Prix. - Tacy zawodnicy jak Ariom czy Grisza Łaguta nawet nie chcą tam startować. Podchodzą do tego przez pryzmat pieniądza, ale wcale im się nie dziwię. BSI już dawno powinno podnieść uczestnikom stawki. Craig Bellamy chwali się tym, że zawodnicy otrzymują 12 tysięcy dolarów na przygotowania. W przeliczeniu jest to jednak około 40 tysięcy złotych. Co można za to kupić? Zaledwie jeden silnik. Gdzie pieniądze na logistykę, team i inne sprawy?

Zdaniem Kanclerza, organizatorom cyklu Grand Prix przyjdzie za prowadzoną obecnie politykę zapłacić. - Musi nastąpić tąpnięcie, które wszystko znormalizuje. Głęboko wierzę, że prędzej czy później tak się stanie. Mam tu na myśli Grand Prix i BSI, ale podejrzewam, że zmiany dotkną całego środowiska żużlowego - podsumował.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: