Lubelska drużyna zajmuje obecnie szóstą lokatę w tabeli Nice Polskiej Ligi Żużlowej, a niezwykle ważne w kontekście walki o utrzymanie może okazać się niedzielne spotkanie przeciwko rywalom z Łodzi. Gospodarze nie przygotują się jednak do meczu tak dobrze, jakby tego oczekiwali. - Idealna sytuacja byłaby wtedy, gdybyśmy mogli z naszymi zawodnikami przed niedzielnym meczem potrenować. Realia są jednak takie, że wszyscy są niemalże w rozjazdach, a na miejscu w środku tygodnia jest jeden czy dwóch zawodników. Davey Watt i Cameron Woodward przyjechać nie mogą , a swoje zawody mają też Kudriaszow i Miśkowiak - zaznaczył Marian Wardzała.
[ad=rectangle]
Trener KMŻ Lublin przyznaje, że z racji niewielkiej liczby treningów, ma nieco trudniejsze zadanie niż w poprzednim sezonie. - Przed rokiem niemalże wszyscy żużlowcy byli na miejscu i miałem wówczas komfortowe warunki do treningów. Potrafiliśmy z dnia na dzień skrzyknąć się na stadion i to przekładało się później na wynik. Obecnie mamy jednak w kadrze innych zawodników, a drużyna zjawia się w Lublinie jedynie na samo spotkanie. Wygląda to w zasadzie tak, jakbyśmy mieli tu Ekstraligę - ocenił.
Marian Wardzała docenia jednak zaangażowanie swoich zawodników, którzy nie stracili jeszcze w teorii szans na awans do play-offów Nice PLŻ. - Zawodnicy się starają i na ogół jeżdżą solidnie. W pierwszej części sezonu popełniliśmy jednak zbyt wiele błędów, za co zapłaciliśmy stratą punktów i miejsca w pierwszej czwórce tabeli. Jeśli uda nam się wygrać z Orłem Łódź, będziemy mogli być jednak znacznie spokojniejsi - podsumował Wardzała.
Marian Wardzała: W Lublinie jak w Ekstralidze
Marian Wardzała zwraca uwagę na utrudnienia, z jakimi zmaga się przy przygotowaniach KMŻ Lublin do meczów ligowych. - Kiedyś miałem wszystkich żużlowców na miejscu i mogłem robić treningi - wspomina.