Piotr Paluch (trener Stali Gorzów): Byliśmy faworytem tego spotkania. Zrobiliśmy to, co do nas należało. Jedynie Madsen potrafił się postawić. Pozostali z Gdańska walczyli, ale niestety nie odgrywali znacznej roli. W moim zespole wszyscy pojechali bardzo dobrze. Każdemu dałem pojechać. Jedni jechali cztery, inni pięć razy. Wszyscy powinni być zadowoleni. To był dla nas etap przygotowań do meczu z zespołem z Tarnowa.
[ad=rectangle]
Piotr Świderski (Stal Gorzów): Cieszę się przede wszystkim z postawy drużyny. Wszyscy od góry do dołu pojechali mimo, że był to mecz wyjazdowy. Ze swojej postawy też jestem zadowolony. Włożyłem bardzo dużo pracy w ostatnich tygodniach. Chciałbym podziękować mojemu teamowi za trud włożony w przygotowania do tego meczu. Nie poszło to na marne. Wynik mówi sam za siebie.
Tomasz Gapiński (Stal Gorzów): Ze swojej strony cieszę się, że przełamałem niemoc i moja jazda wyglądała lepiej. Mam nadzieję, że tak zostanie. W pierwszym moim biegu gdańszczanie pojechali dobrze, a ja źle. Zwłaszcza w ostatnim wirażu, gdy próbowałem wyprzedzić Marcela, ale dobrze mnie blokował. Dominik wskoczył z krawężnika i wygrał. Gratulacje dla nich. Potem jechałem optymalnymi ścieżkami i było dobrze.
Piotr Szymko (trener Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk): Przede wszystkim gratuluję gościom znakomitego meczu. Był to wyrównany zespół. My chcieliśmy mocno powalczyć, staraliśmy się, ale jak skład ustala się na trzy minuty przed wymaganym czasem, jest trudno. Chwilę przed meczem miałem pełny skład, potem się to rozleciało. Martwię się tym, że w tym wszystkim jest tak mało sportu. Trudno mi się z tym pogodzić szczególnie, że myślę iż nikt w tym klubie w ostatnich 3-4 latach nie dostał tyle, co Krystian. Oczywiście ma zwolnienie lekarskie i nie podważam decyzji jego lekarza. Nie pojechał też Thomas, który po barażu DPŚ w Bydgoszczy powiedział, że wszystko jest ok, a 3 minuty przed zgłoszeniem składów wyszedł z parku maszyn. Oczywiście nie zmieniłoby to wyniku meczu, ale moglibyśmy pokazać się z dobrej strony. Jestem zadowolony z jazdy debiutanta Patryka Beśki. Trzeba się skupić na młodych wychowankach i nie brać zawodników, na których nas nie stać. Na swoich zawodników powinno się stawiać nie tylko w Gdańsku, ale w każdym klubie, co pomogłoby w przyszłości polskiemu żużlowi.
Trudno w cokolwiek uwierzyć po tym, co się teraz stało i nie wiem, czy pojedziemy w Częstochowie w najsilniejszym składzie. To co się wydarzyło powoduje, że nie mamy pojęcia co się stanie później. To pieniądze chłopaków i też walczę o to, by je dostali, ale jest w tym mało sportu i poświęcenia. Zawsze powtarzam, że chłopaków stać na wyrównaną walkę. Pojedziemy do końca i zrobię wszystko, żeby tak było. Krystian Pieszczek jechał w środę na treningu z zawodnikami Unibaksu Toruń. Był Tomek Gollob, Paweł Przedpełski. Z Przedpełskim wygrywał zdecydowanie. Uważam, że toruński junior jeździł w tym sezonie lepiej, jednak może ból wrócił wieczorem? Pamiętam wyścigi Grzegorza Dzikowskiego ze złamaną nogą, popalonego Zenka Plecha, dlatego ciężko mi się z tym pogodzić.
Patryk Beśko (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Nie wiedziałem, że będę jechał w tym meczu. Dawałem z siebie wszystko. Myślę, że nie było aż tak źle, chociaż mogłem zdobyć więcej punktów. Utrzymywałem się w kontakcie i to jest dla nas najważniejsze.
Artur Mroczka (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Zgubiliśmy się w tym sezonie. W tamtym jako drużyna się zbudowaliśmy mimo, że nie było pieniędzy. Teraz jesteśmy rozegnani po parku maszyn. Każdy jedzie dla siebie i nie ma drużyny. Fredrik siedzi tu, Leon tam, a ja pomiędzy nimi - nie z nimi. To główny powód naszych niepowodzeń. Nie mamy drużyny. Ona jest rozwalona. Nie wiem gdzie został popełniony błąd.
Leon Madsen (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Jeden zawodnik nie może wygrać meczu, ale robiłem to, co potrafiłem. Jechałem dla tych, którzy przyszli na mecz i nas dopingowali. W poniedziałek miałem operację i bolało mnie ramię. Ten ból mi doskwierał, ale dałem z siebie wszystko.
Marcel Szymko (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Wolałbym tego meczu nie komentować. W trakcie pierwszego wyścigu gasł mi motocykl. Wyjechałem na prostą i zobaczyłem, że zostało mi jedno okrążenie do końca. Odjechałem kółko do mety i za nią on zgasł. Gdy Dominik się do mnie zbliżał, było to spowodowane tym, że mój motocykl miał przerwy w zapłonie. Jak włączał się z powrotem odjeżdzałem, ale trzy razy mi zgasł.
[event_poll=25238]
Tak to wygląda. Może lepiej zacząć od 2 ligi i stawiać na wychowanków.