W ostatnią niedzielę Łukasz Sówka dzięki dzikiej karcie wziął udział w 2. finale IMŚJ w rodzinnym Ostrowie Wielkopolskim. Zawody zakończyły się wygraną Piotra Pawlickiego, a junior PGE Marmy Rzeszów zajął w stawce 10. miejsce. - Nie poszło to wszystko tak, jak miało pójść. Troszeczkę popsułem pierwsze trzy wyścigi. Potem było już dużo lepiej. Może to stres i to wszystko mnie przerosło? Jestem tego świadomy, że mogło być dużo bardziej udanie. Nie było najgorzej. Ważne, że zawody objechałem cało i zdrowo - mówi 21-latek.
[ad=rectangle]
"Sówkins" niedawno borykał się jeszcze z problemami sprzętowymi. Jak zapewnia, kłopoty zostały opanowane. - Mam już wszystko gotowe. W piątek trenowaliśmy na naszym torze i wszystko było ok. Ze spokojną głową podchodzimy do meczu - przyznaje Sówka. W 13. kolejce Nice Polskiej Ligi Żużlowej rzeszowianie podejmą u siebie KMŻ Lublin. Ekipa znad Wisłoka jest o krok od wygrania fazy zasadniczej, a Koziołki bronią się przed spadkiem do Polskiej 2. Ligi Żużlowej. - Nikogo nie można lekceważyć. Liga jest nieobliczalna, spinamy się na sto procent. Chcemy odjechać jak najlepsze zawody - oznajmia wychowanek ostrowskiego klubu.
W play-offach zadanie może być jednak znacznie trudniejsze. Potencjalnym przeciwnikiem w półfinałach jest Orzeł Łódź. - Zobaczymy jak to się potoczy. Nikogo się nie boimy, choć oczywiście respekt dla rywali mamy. Własny tor jest naszym dużym atutem i to nam sprzyja. A na wyjeździe musimy walczyć na dwieście procent - kończy Sówka.