Marcin Nowak optymistą przed meczem z Orłem: Bonus jest w naszym zasięgu

Orzeł Łódź przyjedzie do Grudziądza w mocno okrojonym składzie. Zdaniem Marcina Nowaka gospodarze są stanie powalczyć o punkt bonusowy. - Mamy atut własnego toru i bonus jest w naszym zasięgu - mówi.

Wychowanka Unii Leszno trapiły w ostatnim czasie problemy sprzętowe. Junior grudziądzkiego klubu jest jednak optymistą po piątkowym treningu, gdzie dopasowywał sprzęt pod kątem niedzielnego spotkania z Orłem Łódź. - Odebrałem w końcu silnik z serwisu. Jestem zadowolony z jego pracy, bo w piątek ścigałem się na treningu z Krystianem Pieszczkiem i mimo tego, że ze mną wygrywał to nie odstawałem od niego i byłem ciągle w kontakcie. Jestem optymistą przed meczem z Orłem - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Marcin Nowak.

[ad=rectangle]

Leszczynianin mógł jednak liczyć w trudnych chwilach na wsparcie finansowe ze strony rodziny. - Mam kontrakt amatorski i to co zarobie muszę zainwestować w sprzęt. Pomagają mi rodzice, bo jeżeli nie robi się punktów to nie ma też pieniędzy. Pragnę podziękować także mojemu bratu, który swoje zarobione pieniądze mógłby przeznaczyć na własne wydatki, a pomógł mi - powiedział reprezentant GKM-u Grudziądz.

Drużyna Orła stawi się w mieście nad Wisłą bez swoich czołowych zawodników. W związku z tym grudziądzanie wierzą zdecydowanie bardziej w zdobycie punktu bonusowego. - Nie przywiązuje do tego większej wagi. W składzie Orła są tacy zawodnicy jak Tomasz Chrzanowski, czy Mariusz Puszakowski. Moim zdaniem to będzie zacięte spotkanie, bo przyjezdna drużyna z Łodzi ma dobrych zawodników i trzeba podejść do tego meczu jak do każdego innego - przyznaje Nowak.

Marcin Nowak nie lekceważy Orła
Marcin Nowak nie lekceważy Orła

W pierwszym spotkaniu obu ekip na torze w Łodzi gospodarze "zdemolowali" GKM, wygrywając aż 58:32. Czy zdaniem Nowaka możliwe jest odrobienie aż tak dużej starty punktowej? - Myślę, że tak. Mamy atut własnego toru, w piątek trenował praktycznie cały zespół i zdobycie punktu bonusowego jest w naszym zasięgu. W Bydgoszczy testowałem małe zębatki, które stosuje coraz większa liczba zawodników. Okazało się jednak, że nie wszystkim to pasuje i powróciłem do pierwotnych rozwiązań - zakończył wychowanek leszczyńskich "Byków".

Źródło artykułu: