Mistrz świata uległ wypadkowi podczas sobotniego meczu Wolverhampton Wolves. Anglik z dużą szybkością uderzył w bandę i został odwieziony do szpitala. Rano poinformowano natomiast, że doznał złamania ręki.
[ad=rectangle]
Menedżer Wilków, Peter Adams uspokaja jednak, że uraz nie okazał się tak groźny, jak początkowo przypuszczano. - Wygląda na to, że nie jest tak źle, jak się obawialśmy. Mamy nadzieję, że u Taia nie stwierdzi się już niczego poza siniakami i urazem dłoni - powiedział w rozmowie ze speedwaygp.com.
Początkowo obawiano się, że Woffinden złamał swoją rękę na wysokości ramienia. W takim przypadku obecny sezon miałby prawdopodobnie z głowy. Okazało się jednak, że uszkodził jedynie kość w swojej dłoni. - To był naprawdę groźny upadek i początkowo powiedziano nam, że Tai uszkodził swoje ramię. Tak się jednak nie stało. Być może będzie potrzebował operacji, ale o tym przekonamy się dopiero później - dodał Peter Adams.
Zdaniem oficjalnej strony Speedway Grand Prix, Tai Woffinden ma szansę wykurować się do zawodów zaplanowanych na 30 sierpnia w Gorzowie. Przesądzone jest na razie to, że Anglik nie wystąpi w niedzielnym meczu Betard Sparty z Unibaksem Toruń.
Źródło: speedwaygp.com
najpierw trąbią, że ręka złamana, a tego się chyba w tydzień nie leczy..