Przed żużlowcami PGE Marmy Rzeszów ostatni mecz fazy zasadniczej Nice PLŻ. Biało-niebiescy w niedzielę udadzą się do Łodzi. Przed rokiem Maciej Kuciapa jako zawodnik Lubelskiego Węgla KMŻ zdobył tam 11 punktów. - W tym roku na meczach wyjazdowych zawsze jeździliśmy na betonie. Teraz spodziewamy się jednak bardziej przyczepnej nawierzchni. Chyba że łodzianie nas czymś zaskoczą. Musimy być gotowi na wszystko. Najważniejsze będą ustawienia motocykla. Mam nadzieję, że dogram sprzęt tak, by ścigać się z rywalami jak równy z równym - powiedział Kuciapa.
Podopieczni Janusza Ślączki odbyli już trening na rzeszowskim owalu, który miał ich przygotować do meczu z niedzielnym rywalem. - W czwartek trenowaliśmy na torze dość twardym, choć fajnie się odsypywał. Staramy się jeździć na różnych nawierzchniach. W tym roku spore kłopoty mam na torach, gdzie jest beton i to na nich muszę więcej trenować, by dograć motocykle przed ligą. Kiedy czeka nas mecz domowy, to trenujemy na bardziej przyczepnej nawierzchni, a przed spotkaniami wyjazdowymi na odwrót - wyjaśnił Kuciapa.
[ad=rectangle]
Kapitan biało-niebieskich docenia klasę swojego najbliższego rywala. Przypomnijmy, że łodzianie nie tak dawno, byli bliscy sprawienia nie lada sensacji w Grudziądzu. Choć Lech Kędziora desygnował wówczas do składu praktycznie drugi garnizon swoich zawodników, to ci ulegli w kujawsko-pomorskim zaledwie 2 punktami. - Uważam, że jest to bardzo mocna drużyna. Fajnie się rozjeździli, a Korneliussen i Doyle wyjątkowo często zdobywają komplety punktów - zaznaczył Kuciapa.
Rzeszowianie mają już zapewnione pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej Nice PLŻ. W przypadku, gdyby podopieczni Lecha Kędziory zajęli czwartą pozycję w tabeli, to w półfinale spotkaliby się właśnie z PGE Marmą. Hipotetycznych rozwiązań jest wiele, ale jedno nie ulega wątpliwości. Jeśli łodzianie w niedzielę zdobędą minimum 56 punktów, to pewne jest, że obie drużyny unikną bezpośredniego starcia już w półfinale. A to patrząc na aktualną formę poszczególnych zespołów - mogłoby być optymalnym rozwiązaniem dla obu drużyn. - Kalkulacji na pewno nie będzie. To jest nasza praca i gdybyśmy przestali zdobywać punkty, to przestalibyśmy również zarabiać. Dlatego nawet się nie nad tym nie zastanawiamy. Nastawienie jest takie, jak przed każdym innym spotkaniem - przyznał 38-latek.
Doświadczony żużlowiec odniósł się również do ostatniego meczu w Rzeszowie, po którym lubelskie "Koziołki" spadły do Polskiej 2. Ligi Żużlowej. Wychowanek Stali Rzeszów nie ukrywa, że po raz pierwszy w tym sezonie zaskoczył go własny tor. - Fakt jest taki, że do tej pory byłem bardziej skuteczny na własnym torze. Po opadach deszczu tor nie okazał się naszym sprzymierzeńcem. Przez cały sezon był on naszym atutem, ale tym razem nas zaskoczył. Wydaje mi się, że był zbyt prosty dla przeciwników. Jeśli się go zbronuje przed zawodami, to jest on bardzo fajny do ścigania. Ostatnio mecz był jednak zagrożony i nie mogliśmy sobie pozwolić na bronę, bo mogłyby się posypać jakieś kary - zakończył Kuciapa.