Władysław Komarnicki: Nie jestem głupi, żeby płacić takie pieniądze za Grand Prix

Przegląd Sportowy twierdzi, że Zielona Góra za dwuletnią umowę zaoferowała 4,5 miliona złotych. W przypadku Gorzowa pada kwota 6 milionów. Przedstawiciele obu klubów zaprzeczają jednak tym informacjom.

- Jestem gruby, ale nie jestem głupi. Musiałbym postradać zmysły, żeby zapłacić tak ogromne pieniądze za organizację Grand Prix. Nie wiem ile zaoferowała Zielona Góra, ale na pewno ja nie zapłacę 6 milionów GP. Dziwię się również, że jedna z moich ulubionych gazet pisze tak niesprawdzone bzdury - powiedział dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.

Prezes Stali Gorzów nie zaprzecza jednak, że będzie walczył o organizację jednej z rund Grand Prix. - Miasto zdecydowało się postawić nam najpiękniejszy stadion żużlowy w Europie. Byłoby nieporozumieniem, gdyby władze BSI zdecydowały się na organizację zawodów rangi mistrzostw świata na stadionie z drewnianymi ławkami lub co gorsza na nasypie nie posiadającym w ogóle ławek. Złożymy swoją propozycję, ale będzie ona w granicach rozsądku - dodał Komarnicki.

Doniesień Przeglądu Sportowego nie potwierdza również rzecznik prasowy ZKŻ Zielona Góra - Kamil Kawicki. - O wiarygodności tej gazety świadczy chociażby informacja o tym, że Nicki Pedersen będzie startował w Stali Gorzów. Nie zaprzeczam, ze złożyliśmy ofertę organizacji Grand Prix. Przeprowadziliśmy z władzami BSI stosowne rozmowy. Nie mogę jednak ujawnić kwoty, bo jest ona zastrzeżona tajemnicą handlową - skomentował sprawę Kamil Kawicki.

Komentarze (0)