Przed zawodami w Vojens Nicki Pedersen zajmował trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Grand Prix Nordyckie miało być dla Duńczyka okazją, aby odrobić straty do liderów, gdyż Greg Hancock z powodu kontuzji nie wystąpił w Danii, zaś Tai Woffinden startował ze złamaną ręką.
[ad=rectangle]
Duńczyk nie wykorzystał w pełni swojej szansy, gdyż zawody w Vojens ukończył z 8 punktami na koncie. Dorobek trzykrotnego mistrza świata mógłby być lepszy, gdyby inaczej potoczyły się losy drugiego półfinału. W nim "Power" został wykluczony za kolizję z Troyem Batchelorem.
Pedersen jest zdania, że w tej sytuacji sędzia Marek Wojaczek popełnił błąd. - On w tej sytuacji pomógł Kasprzakowi - zasugerował Duńczyk, który wraz z Krzysztofem Kasprzakiem walczy o jeden z medali Indywidualnych Mistrzostw Świata. - W półfinale Batchelor zrobił coś niesportowego, ale sprytnego. Jednak to nie on popełnił błąd, a sędzia - stwierdził były mistrz świata na łamach dziennika "Jyllands Posten".
Po zawodach w Vojens duński żużlowiec spadł na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej SGP. W tym momencie Pedersen ma na swoim koncie 101 punktów, a prowadzący Hancock - 112. - Jestem pechowcem. W dwóch wyścigach miałem problemy z silnikiem. Potem doszedł do tego wypadek Kennetha Bjerre w półfinale, gdzie miałem dość dobry start. W tym sezonie ciągle mam pod górkę. Mogę już naliczyć chyba z siedem turniejów Grand Prix, w których coś się działo nie tak - dodał Pedersen.
Reprezentant Danii nie stracił jednak do końca wiary w zdobycie czwartego w karierze tytułu mistrza świata. - Nie wiem czy jedenaście punktów to duża strata, czy da się ją jeszcze odrobić. Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie - stwierdził "Power".
Wiec skad teraz zdziwienie,ze ktos cie na to zlapal?