Przemysław Pawlicki wystąpił w minioną niedzielę w pierwszym meczu półfinałowym ENEA Ekstraligi przeciwko Grupa Azoty Unii Tarnów, zdobywając w trzech biegach zaledwie jeden punkt. Wytłumaczeniem jego słabej dyspozycji był jednak fakt, że wracał on właśnie po złamaniu obojczyka. - W niedzielę po rano po raz pierwszy od czasu kontuzji wsiadłem na motocykl - tłumaczył kapitan leszczyńskiego zespołu.
[ad=rectangle]
Starszy z braci Pawlickich znalazł się w awizowanym składzie na rewanżowy mecz w Tarnowie. Nie będzie to jednak jego jedyny występ w tym tygodniu. "Shamek" nie zamierza bowiem zrezygnować ze SGP Challenge, który odbędzie się w sobotę w Lonigo. - Przemek chce za wszelką cenę w tych zawodach wystąpić. Podczas meczu w Unią Tarnów nie czuł się najlepiej i jechał tylko z konieczności. Do zawodów w Lonigo zostało jeszcze parę dni i wówczas powinien czuć się już lepiej - słyszymy od osób z otoczenia zawodnika.
Pawlicki nie chce zaprzepaścić swojej szansy walkę o SGP, tym bardziej, że z powodu kontuzji nie wystartował w tych zawodach w poprzednim sezonie. Wówczas przechodził rehabilitację po podobnej kontuzji obojczyka.
Występ Pawlickiego w Lonigo nie jest z pewnością zbyt dobrą wiadomością dla Adama Skórnickiego. Kapitan Byków będzie musiał spieszyć się, by zdążyć na 16:30 w niedzielę do Tarnowa. Nie wiadomo też jak jego organizm zareaguje na intensywny wysiłek w postaci dwóch zawodów w ciągu dwudziestu czterech godzin.
Fogo Unia znajduje się w o tyle komfortowej, że w przypadku słabej dyspozycji "Shameka" będzie mogła zastępować go juniorami. Niewykluczone, że podczas niedzielnego meczu w Tarnowie Pawlicki wystąpi w zaledwie dwóch lub trzech wyścigach.