Marek Cieślak: Nie będę z nikim polemizował na temat odwołania spotkania

Trener Grupy Azoty Unii Tarnów robił przez dwa dni co mógł, aby rewanżowy mecz półfinałowy przeciwko Fogo Unii Leszno doszedł do skutku. Niestety pogoda, a konkretnie deszcz wszystko zniweczył.

Tor tuż przed godziną szesnastą wyglądał świetnie. Nie sprawiał wrażenia jakby przez dwa dni przyjął sporą ilość wody. Wszystko zmieniło się w przeciągu kilku minut. Nad stadion w Mościcach nadciągnęła rzęsista ulewa. Najbardziej zmoczona była nawierzchnia w okolicach krawężnika na obu łukach. Przy wejściu w pierwszy stała też sporych rozmiarów kałuża. Następnie na owal wyszedł sędzia wraz z przedstawicielami obu ekip. Po głosowaniu podjęto decyzję o odwołaniu potyczki. - Lało w sobotę, w niedzielę też się męczyliśmy z tym torem. Udało nam się go dużym wysiłkiem doprowadzić do dobrego stanu. Ale jak przyszedł kolejny, solidny opad tuż przed rozpoczęciem zawodów, to już następna reanimacja go nie miała sensu. Tu chodzi o zawodników i ich zdrowie. Jedna i druga ekipa mają szpital. Mamy kolejny raz narażać tych chłopaków na szwank? - pytał retorycznie szkoleniowiec Jaskółek.
[ad=rectangle]
Jedno jest pewne. Zdania na temat chociaż podjęcia próby prac torowych, a dopiero później ewentualnego przełożenia tej batalii były mocno podzielone. Nikt tego nie powie wprost, ale wydaje się, że większą chęć jazdy przejawiały Byki. - Nie będę polemizował z nikim na temat odwołania spotkania. Od tego jest komisarz, sędzia i całe jury. Nie byłem nawet na tym zebraniu podczas którego podejmowane były wiążące decyzje co do próby rozegrania meczu albo jego odwołania - tłumaczył.

Kością niezgody jak się okazuje jest również termin powtórki tego meczu. - Optujemy, żeby odjechać to koło środy. Goście nie za bardzo chcą przystać na tę datę - zdradził.

Źródło artykułu: