Mistrzostwo po 31 latach? Piotr Paluch: Adrenalina i stres są większe

W niedzielę wielki finał ENEA Ekstraligi. Stal Gorzów do pojedynku z Fogo Unią Leszno ostateczne przygotowania rozpocznie w piątek. Gorzowianie nie czują się mistrzami Polski.

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski
Przed żółto-niebieskimi szansa na pierwsze od 31 lat mistrzostwo Polski. Nie dziwi więc fakt, że w Gorzowie panuje pełne skupienie i chęć jak najlepszego przygotowania się do finału. - Do tego spotkania przygotowujemy się solidnie. Po meczu w Lesznie wszyscy zawodnicy odpoczywają, oprócz Bartka Zmarzlika, który w środę zdobył mistrzostwo Szwecji. Był najlepszym zawodnikiem swojej drużyny. O niego jestem spokojny, bo jest w gazie - mówił Piotr Paluch.
Krótki odpoczynek kończy się wraz z początkiem weekendu, kiedy wszyscy mają się stawić na treningu. Zespół Stali Gorzów wie, że może dokonać czegoś wielkiego, ale docenia klasę rywala i, przede wszystkim, zdaje sobie sprawę z ciężaru gatunkowego niedzielnego pojedynku. - Od piątku rozpoczynamy treningi do tego arcyważnego meczu, który może nas wynieść na szczyt jako drużynowego mistrza Polski. Jestem jednak pełen pokory. To prawda, że jadąc u siebie jesteśmy faworytem, ale leszczyńska Unia jest nieobliczalna. Tam są młode wilki, które mogą wypalić, a nie muszą. Patrząc na naszych zawodników, na to, jak jeżdżą i zachowują się na naszym torze, to jestem w miarę spokojny, chociaż przed spotkaniem z Falubazem byłem jeszcze spokojniejszy. Teraz adrenalina i stres są większe, bo całe miasto na nas patrzy. Myślę, że ten ciężar udźwigniemy - stwierdził szkoleniowiec ekipy ze Stadionu im. Edwarda Jancarza.

W składzie Fogo Unii Leszno nie znalazł się Damian Baliński, a w jego miejsce desygnowano Mikkela Michelsena. - Damian Baliński nie sprawdził się w pierwszym meczu finałowym. To rozsądna decyzja sztabu szkoleniowego z Leszna. Młody Michelsen pokazał się z dobrej strony. To ambitny zawodnik, który potrafi jechać, jak jest dobrze przełożony. Nie jest jednak bardzo groźnym punktem drużyny. Adrian Cyfer powinien pokazać mu, jak się jeździe w Gorzowie - powiedział "Bolo".

Trener gorzowian skomentował też zmianę ustawienia, jakiego dokonał jego vis a vis Adam Skórnicki. Mianowicie prowadzącym parę został młodszy z Duńczyków, zamiast doświadczonego Nicki Pedersena. - Chciał pomóc Michelsenowi, bo w początkowej fazie zawodów trzecie i czwarte pole nie jest u nas korzystne. Unia chce, by wyszedł dobrze ze startu. Nicki to stary wyjadacz, który powinien poradzić sobie na trasie. To jednak tylko teoria, a w praktyce może okazać się zupełnie inaczej - wyjaśnił 44-latek.

Były żużlowiec działania popularnego "Sqóry" ocenił jako zagranie "vabank" - Mają dwupunktową przewagę i są bliżej tytułu. Zrobili takie roszady, aby przyniosło to efekt. Jeśli się nie uda, to nikt im pewnie głowy nie urwie - przyznał.

Mimo zaledwie dwupunktowej zaliczki szanse Byków wcale nie są małe. Większość zawodników tego zespołu do tej pory notowała wiele dobrych występów przy Śląskiej, niejednokrotnie osiągając znaczące sukcesy. Nie uszło to uwadze gorzowskiego sztabu szkoleniowego. - Dlatego ja nie jestem pewien złotego medalu, a każdy już składa gratulacje. Dopóki mecz się nie rozstrzygnie, dopóki nie wygramy taką ilością punktów, jaką trzeba, to trzeba zachować umiar i pokorę. Zawodnicy leszczyńscy potrafią tutaj jeździć i tworzyć widowiska. To są tzw. "młode wilki" - ostrzegał trener Paluch.

Jednocześnie jednak nie brakuje wiary w możliwości własnych podopiecznych. - Nie będzie lekko, bo leszczynianie wiedzą, jak tu się jedzie. Patrząc jednak na naszych zawodników, to znają ten tor jeszcze lepiej. To kwestia przygotowania, motywacji i stresu - zauważył szkoleniowiec.

W Lesznie między żużlowcami gorzowskiej Stali doszło do małego spięcia. O sytuacji Krzysztofa Kasprzaka i Mateja Zagara nikt już w klubie nie pamięta, a tłumaczy się ją sporą dawką emocji, związanych z walką o mistrzostwo. - Myślę, że będą naładowani pozytywną energią, aby na torze współpracowali. Wiadomo, że nieraz puszczają nerwy i adrenalina bierze górę, ale to jest finał i nie można sobie pozwolić na jakieś ekscesy - skwitował wieloletni kapitan żółto-niebieskich.

Kibice mogą oczekiwać sporych wrażeń, ale nie zabraknie też dodatkowych atrakcji. Na "Jancarzu" ma pojawić się Niels Kristian Iversen, który walnie przyczynił się do sukcesu gorzowian. - Należy mu się to, bo dzięki niemu możemy zastosować ZZ-tkę. Będzie tworzył team spirit. W parkingu będzie jego mechanik, który dobrze mu doradzał w lidze, a teraz udanie pomaga Linusowi Sundstroemowi - zdradził trener.

Fani przed ostatecznym starciem będą mogli zaopatrzyć się w nowy gadżet, z którym następnie przyjdą na stadion lub... bulwar. Od wtorku praktycznie nie ma już biletów na mecz Stali z Unią, dlatego miasto i Ośrodek Sportu i Rekreacji postanowiły ustawić telebim na zachodnim bulwarze, gdzie przeprowadzona zostanie transmisja spotkania. Podobnie było w minioną niedzielę. - Zachęcam kibiców, by kupili na finał okolicznościowy szalik. Bulwar to serce Gorzowa. Jeżeli zdobędziemy mistrzostwo, to wszyscy razem chcieliby to świętować - zakończył Piotr Paluch.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Zmiany prowadzących parę to dobre posunięcie Adama Skórnickiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×