Marcin Karwot: Jesteś zadowolony ze swojego wyniku mimo porażki reprezentacji Polski?
Piotr Pawlicki: Jestem jak najbardziej zadowolony. To były zawody, żeby sprawić radość kibicom, którzy wypełnili ten stadion do pełna. Fajny mecz, walki może nie było za dużo, bo ten tor rybnicki nie pozwala nam na walkę. Nie ma się co czepiać starszych kolegów, bo w sobotę zrobili swoje godnie reprezentując nasz kraj w Grand Prix. Krzychu został wicemistrzem świata, a Jarek utrzymał się w Grand Prix i w przyszłym roku będzie walczyć o mistrza świata. Myślę, że Jarek i reszta zawodników podchodziła do tych zawodów na luzie tak jak ja.
[ad=rectangle]
Czy tor różnił się od tego podczas środowego finału MDMP?
- Ten tor jest praktycznie cały czas podobny, ale dzisiaj byli lepsi zawodnicy. Nie miałem tego sprzętu co na MDMP, jechałem na trochę innych motocyklach. Jestem zadowolony, mimo że nie zrobiłem tylu punktów ile powinienem i od siebie oczekuję. Cieszę się, że trener mnie zaprosił i pojeździłem.
Myślisz, że trener kadry Marek Cieślak postawi na ciebie w Drużynowym Pucharze Świata w przyszłym roku?
- Nie zastanawiałem się nad tym, aczkolwiek fajnie by było wystartować w drużynówce. To jest dla mnie priorytetem i gdyby trener widziałby mnie w tej stawce, która miałaby startować w DPŚ to jak najbardziej jestem za.
Ile startów planujesz jeszcze w tym sezonie?
- Za tydzień mamy Ligę Mistrzów i jeszcze jakiś jeden turniej i to by było na tyle. Mój sezon się skończy i przy okazji chciałbym podziękować firmom Nice, Interbell, Duda Cars Mercedes, desin.com, Almar, Matis, Agro-Handel, Marwin, Astromal, Astromet, Kekbelmax oraz wszystkim osobom, które przy mnie są. Szczególnie mojemu tacie, który całą karierę mi pomaga i jest cały czas ze mną. Chciałbym również podziękować całej mojej rodzinie, wszystkim kibicom i każdemu kto pomógł mi zdobyć te sukcesy, które mam. Obiecuję, że dla nich będę walczył o dalsze triumfy.
Jak oceniasz kończący się rok? Zrobiłeś naprawdę ogromny progres.
- Najważniejsze, że jestem cały i nie miałem żadnych większych kontuzji, może lekkie obicia. Wiadomo, że cieszę się ze wszystkich tytułów, ale powoli to idzie w zapomnienie, bo trzeba się szykować na jeszcze cenniejsze dla mnie tytuły.
Celujesz w awans do cyklu Grand Prix?
- Tak bym chciał poukładać to wszystko. Niektóre osoby mają wobec mnie wątpliwości, czy pojadę w Grand Prix. Ja wobec siebie ich nie mam i czuję, że kiedy jak nie teraz. Myślę, że jestem w odpowiednim momencie i dobrze prowadzony przez tatę i ludzi, którzy są ze mną. To jest najwyższy czas, żeby spróbować swoich sił w Grand Prix.
Kolejny rok spędzisz w Lesznie. Były oferty z innych klubów?
- Powiem szczerze, że nigdy się nie spotkałem z tym, żebyśmy się tak szybko z jakimś klubem dogadali. Praktycznie żaden inny zespół nie zdołał złożyć oferty, chociaż ja w tym tak za bardzo nie siedzę. Mimo wszystko z Unią się dogadałem i jestem zadowolony, że w przyszłym sezonie będę nosić na klatce piersiowej byka.
Po sezonie będzie czas na odpoczynek?
- Urlop będzie, będzie (śmiech). Zimą zawsze dużo trenuję z bratem, ale zazwyczaj później zaczynam te treningi, bo tak to mi zawsze pasuje i mam swój okres, kiedy wiem, że muszę wziąć się w garść i dać z siebie 110 proc. na każdym treningu fizycznym. Odpoczynek też na pewno będzie.