Łukasz Romanek urodził się 21 sierpnia 1983 roku. Przez całą swoją karierę związany był z RKM-em Rybnik. Ta trwała zaledwie sześć lat... Egzamin na licencję żużlową Romanek zdał w 2000 roku. Już po pierwszych treningach uznawany był za duży talent. Warto dodać, że rybnicka szkółka żużlowa była wówczas jedną z najlepszych w Polsce. Wychowankowie tego klubu odnosili wiele sukcesów w kraju i za granicą. Podobnie było w przypadku Romanka, który już rok po uzyskaniu licencji sięgnął po złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów.
[ad=rectangle]
Kariera Romanka rozwijała się w błyskawicznym tempie. Rybniczanin miał pewne miejsce w składzie swojej drużyny. Patrząc na postępy czynione przez Romanka, trudno było sobie wyobrazić, że pierwszy kontakt z motocyklem miał dopiero tuż po zapisaniu się do szkółki żużlowej. Pod okiem Jana Grabowskiego Romanek stał się czołowym polskim juniorem.
W sezonie 2003 w rozegranym na torze w Rybniku finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski najlepszy okazał się właśnie Romanek. Na Śląsku wreszcie pojawił się talent, który mógł nawiązać sukcesami do wybitnych żużlowców ROW-u, którzy kilkadziesiąt lat temu byli czołowymi zawodnikami globu. Niestety, okrutny los chciał inaczej. Po koszmarnym upadku, jaki miał miejsce na torze w Lesznie Romanek był już zupełnie innym zawodnikiem. Bał się ryzykować na torze, co miało odzwierciedlenie w osiąganych przez niego wynikiem.
Sporo zastrzeżeń do jego jazdy mieli kibice rybnickiego klubu, którzy często częstowali go solidną porcją gwizdów. - Łukasz wspominał mi o nagonce ze strony kibiców, zwłaszcza nieprzychylnych opiniach wypisywanych w internecie. Wydzwaniano również do niego i zmienił z tego powodu numer telefonu komórkowego. Grożono mu nawet spaleniem samochodu - mówił Jan Grabowski w rozmowie z Gazetą Wyborczą Katowice.
2 czerwca 2006 roku - ta data na zawsze zapisała się w pamięci środowiska żużlowego. Romanek na treningu RKM-u wywalczył sobie miejsce w składzie na mecz z Unią Leszno. Miał pojechać pod numerem ósmym, ale kilka godzin po treningu nie było go już na tym świecie. W garażu na rodzinnej posesji postanowił popełnić samobójstwo. Romanek nie poradził sobie z presją narzuconą przez kibiców. Ten drastyczny krok wywołał spore poruszenie w fanach rybnickiego klubu. Na stadion przybyło ponad 400 kibiców, którzy chcieli oddać hołd nieżyjącemu już zawodnikowi. Na linii startu ustawiono wówczas znicze i położono zdjęcie z napisem "Łukasz, Dziękujemy, Przepraszamy Kibice".
Cześć Jego Pamięci!