Unia Leszno buduje dream-team. Falubaz i tak nie miał prezesa
Emil Sajfutdinow odchodzi z Torunia i wybiera Leszno. Przyznam szczerze, że to dla mnie duże zaskoczenie. Wydawało mi się, że podpisanie kontraktu w grodzie Kopernika to byłby naturalny ruch z jego strony. On przecież miał tam wszystko, czego potrzebuje zawodnik do uprawiania tego sportu na najwyższym poziomie.
[ad=rectangle]
Fogo Unia Leszno dała jasny sygnał, że idzie po mistrzostwo Polski. Ambicje prezesa Piotra Rusieckiego sięgają tylko złota. Bardzo się śpieszy, bardzo chce i ja mu tego życzę, ale chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że to nie jest takie proste. Dream-teamy już mieliśmy i los je różnie doświadczał. W Lesznie drużyna o takim statusie będzie. Na papierze mają wspaniały zespół. Dołożenie Emila rodzi jednak kilka tematów do dyskusji. Kto teraz w Unii będzie liderem? Tam jest przecież nadal Nicki Pedersen.
Miałem kiedyś u siebie Golloba i Pedersena. Jako prezes musiałem wskazać lidera, ale na szczęście to mi się udało. Duńczyk potrafił zrozumieć, że taką rolę może pełnić tylko najlepszy w historii polski żużlowiec. Miałem ład i porządek, ale nie za każdym razem tak jest.
Postawa torunian mi się podoba. Oni wiedzą, że już teraz mają dobrą drużynę. Przede wszystkim mogą pochwalić się znakomitą młodzieżą. Nie mam wątpliwości, że w pierwszej czwórce będą. Emila odpuścili, ale wcale się tym nie załamali. Doskonale wiedzą, że na rynku jest wielu wartościowych zawodników i nie trzeba przepłacać, żeby mieć silną drużynę. Duży plus dla ludzi z Torunia za zdrowy rozsądek!
Wiele wydarzyło się także w Zielonej Górze. Mamy końcowy efekt konfliktu Marka Jankowskiego z Robertem Dowhanem. To akurat żadne zaskoczenie. Panu Markowi można pogratulować, że odchodzi i tego, że o wszystkim powiedział. Kiedy jest się w klubie tylko słupem, a nie prezesem, to w zespole robi się bałagan. W Zielonej Górze w ostatnim czasie żadnego prezesa tak naprawdę nie było. Lepiej, że to wszystko wydarzyło się teraz. To lepsze rozwiązanie dla całej drużyny.
W Zielonej Górze były rządy z tylnego fotela, a w dodatku ktoś, kto to robił, nie chciał brać za to odpowiedzialności. To jest śmieszne. Każda aglomeracja musi mieć swojego lidera. Rządzenie za pomocą innej osoby funkcjonowało w poprzedniej epoce. Markowi Jankowskiemu gratuluję, że o tym wszystkim powiedział publicznie. Cała ta sytuacja prowadzi też do wniosku, że trzeba pogonić domorosłych polityków, celebrytów i podobnych ludzi, żeby w sporcie i w klubie było normalnie. Takie funkcjonowanie zawsze źle się kończy.
W Falubazie mają też do rozwiązania problem z Jarosławem Hampelem. Zawsze uważałem, że z niewolnika nie ma pracownika. Ja wiem, że Jarek się tam źle czuje. Trzymanie go za wszelką cenę w tej drużynie byłoby brakiem wyobraźni ze strony działaczy. Żużlowiec, który nie czuje wsparcia i chemii do zarządu, powinien odejść. Rzeszów to dla niego dobre miejsce, ale zobaczymy, jaka będzie przyszłość tego klubu. Pani Marta Półtorak wiele już przeszła, ale nie mam wątpliwości, że w jej klubie Jarek znalazłby to, czego mu teraz trzeba najbardziej, a więc spokój. Ten zawodnik tego potrzebuje. Jego trzeba "otulić", żeby wróciła mu radość z tego, co robi. Tylko wtedy może się odbudować. Bez zmiany klubu nie pójdzie do przodu.
Władysław Komarnicki