Andrzej Witkowski: Czyściec w 2015 roku. EE może nie wystartować w komplecie

Andrzej Witkowski przyznaje, że w sezonie 2015 kluby ekstraligowe czeka swoisty czyściec. Zdaniem prezesa PZM to konieczność, nawet kosztem tego, że EE będzie niekompletna.

W tym artykule dowiesz się o:

Andrzej Witkowski uważa, że to najwyższa pora na uporządkowanie finansów w klubach Enea Ekstraligi. - Przez dwa lata jako Przewodniczący Rady Nadzorczej Ekstraligi Żużlowej przyglądając się bliżej temu wszystkiemu, powiedziałem prezesom klubów, że w ekstralidze dobrze już było. Teraz jest czyściec. Co to znaczy? Kluby przepłacały zawodników, podpisywały kontrakty, na które nie było ich stać. Teraz nie ma takich pieniędzy i nie ma takich zawodników, którzy warci są tych pieniędzy. Skoro tak jest, to trzeba wrócić do zdrowych zasad rynku. Każdy klub musi zobaczyć, ile ma pieniędzy i na jakich zawodników go będzie stać - powiedział prezes Polskiego Związku Motorowego.
[ad=rectangle]
Zdaniem Andrzeja Witkowskiego nie można zejść z raz obranej drogi, wyprostowania klubowych finansów, nawet kosztem tego, że w przyszłym sezonie nie zobaczymy w mającej się za najsilniejszą żużlową ligę świata, ośmiu drużyn. - Ten czyściec 2015 roku może spowodować, że liga nie wystartuje w komplecie, ale to jest sprawa odpowiedzialności zarządów poszczególnych klubów. Jeżeli ktoś odchodzi z żużla czy rezygnuje z bycia sponsorem lub właścicielem, tak jak Roman Karkosik, robi to o wiele wcześniej. Władze miasta i zarząd oraz całe środowisko miało wówczas czas na znalezienie nowego właściciela i sponsorów - przywołuje przykład przekształceń własnościowych w Toruniu Witkowski.

Zupełnie inaczej - zdaniem prezesa PZM - wygląda sytuacja w Rzeszowie. - Każdy ma prawo podejmować takie czy inne decyzje, ale obawiam się, że kibice i zawodnicy w Rzeszowie mogą być rozczarowani, że tak późno dowiadują się o podjętych krokach - uważa Witkowski.

Marta Półtorak jako powód wycofania się ze sponsoringu tytularnego podaje m.in. nieporozumienia na linii klub - PZM oraz niejasne interpretacje przepisów. Uwagi ma także do wcześniejszych spotkań z prezesem Andrzejem Witkowskim, na których miały paść pewne deklaracje. - Bardzo trudno mi komentować coś, co polega na absolutnej nieprawdzie. W maju spotkałem się z paniami Martą Półtorak i Krystyną Kloc oraz panami Romanem Karkosikiem i Józefem Dworakowskim, którzy reprezentują inny punkt widzenia, bo są lub byli właścicielami klubów. Traktowali oni wszystko jako własność, a nie widzą roli PZM, jako Związku Sportowego, który odpowiada za funkcjonowanie sportu żużlowego. Właściciele przychodzą i odchodzą. Z jednej strony trzeba być im wdzięcznym, ale z drugiej strony trzeba czuć odpowiedzialność. Kategorycznie zaprzeczam, jakobym miał składać jakiekolwiek deklaracje. 5 listopada rozmawiałem z panią Martą Półtorak we Wrocławiu i nigdy nie było mowy o sprzedawaniu udziałów w spółce - wyjaśnia Witkowski.

Andrzej Witkowski dopuszcza możliwość, że w sezonie 2015 EE nie będzie składała się z ośmiu drużyn
Andrzej Witkowski dopuszcza możliwość, że w sezonie 2015 EE nie będzie składała się z ośmiu drużyn

- Sześć lat kluby rządziły w Ekstralidze i same stwierdziły, że robiły to źle. My zarządzamy spółką dwa lata. Kadencja, zgodnie z kodeksem spółek handlowych, trwa trzy lata. Za rok więc to wszystko ocenimy. Podkreślam raz jeszcze. Żadnych deklaracji nie było. Marta Półtorak podała mi dwa powody odejścia. Po pierwsze, nie jest zadowolona z orzeczeń Trybunału Polskiego Związku Motorowego, ale ja przecież nie mam żadnego wpływu na te werdykty, a tym bardziej ich nie komentuję. Po drugie, pani Półtorak wspomniała, że brakuje w Rzeszowie innych sponsorów - dodaje nasz rozmówca.

Prezes Polskiego Związku Motorowego zapewnia, że dla klubów, które nie potrafiły wywiązać się z licencji nadzorowanych nie będzie taryfy ulgowej. - Jeszcze raz apeluję - podpisujmy umowy, z których możemy się wywiązać, na które mamy pieniądze. Ci, którzy doprowadzili klubu do takiej sytuacji, że musimy cofać licencje nadzorowane, powinni odsunąć się od tego sportu na wiele lat i omijać stadiony żużlowe z daleka - kończy Andrzej Witkowski.

Źródło artykułu: