- Ja to bym prywatnie chciał, żeby zawodnicy dobrze zarabiali, a kluby miały pieniądze na ich kontrakty. To jest sytuacja idealna, ale żeby nie było tak, że zawodnicy zarabiają tylko na papierze - przyznaje Marek Cieślak.
[ad=rectangle]
Wydaje się, że powoli normalnieje sytuacja na rynku transferowym i zawodnicy schodzą również na ziemię z żądaniami finansowymi. - Proces normalnienia w polskim rynku potrwa jakiś czas. To nie będzie takie raz, dwa. Rynkiem rządzi prawo popytu i podaży. Jeden zespół wykruszył się z ekstraligi i zostali zawodnicy, którzy szukają pracodawcy. Ci najlepsi zawsze będą w cenie. Zobaczymy, jak to wszystko się unormuje - dodaje nasz rozmówca.
Po raz pierwszy w trenerskiej karierze szkoleniowiec z Częstochowy będzie prowadził zespół w niższej lidze. Po objęciu drużyny w Ostrowie Marek Cieślak nie krył, że jest nieco zmęczony zawirowaniami w EE. - Ekstraliga ma problemy i to duże. Siedem drużyn w sytuacji, kiedy jeszcze w 2013 roku jeździło w niej dziesięć zespołów, to jest kadłubowy skład. Na dodatek nie wiadomo, czy wszystkie z tych siedmiu drużyn będą mocne - wyjaśnia.
Dużo zawodników w obliczu problemów ze znalezieniem solidnego klubu w ekstralidze szuka pracodawcy w Nice PLŻ. - Jeżeli jeszcze rok temu było dziesięć drużyn, a teraz będzie tylko siedem, to trzy drużyny gdzieś nam się rozpłynęły. Normalne jest, że zawodnicy szukają w tej sytuacji zatrudnienia w pierwszej lidze. Gdzieś muszą jeździć - zaznacza.
Dla Marka Cieślaka praca w niższej lidze będzie debiutem i ciekawym doświadczeniem. Być może ciekawszym niż trener reprezentacji przypuszczał. - Pierwsza liga wcale nie będzie słaba. Wręcz przeciwnie, będzie mocna. Wygląda na to, że sporo zawodników, którzy jeszcze niedawno jeździli w ekstralidze, wystartuje teraz na jej zapleczu. Nice PLŻ będzie składać się z ośmiu drużyn. Naprawdę może to być bardzo ciekawy sezon z mocnymi zespołami. W Ekstralidze natomiast dla niektórych rozgrywki skończą się po 12 meczach - dodaje Marek Cieślak.