Leon Madsen: Poszedłem za głosem serca
Mimo podpisania listu intencyjnego z GKM Grudziądz, Duńczyk wybrał ofertę z Tarnowa i w tym klubie spędzi kolejny sezon. - Pieniądze nie odgrywały przy mojej decyzji żadnej roli - podkreśla.
Duńczyk ma nadzieję, że gdy opadną emocje, kibice i działacze z Grudziądza zrozumieją jego wybór. - Nie dziwię się ich rozczarowaniu i złości, bo oczekiwali, że zobaczą mnie w swoim zespole. Liczę na to, że kiedy poznają okoliczności decyzji oraz aspekty, które były dla mnie kluczowe, wybaczą mi. O grudziądzkim klubie nie powiem złego słowa. Dobrze nam się rozmawiało. Unia miała jednak pierwszeństwo.
Madsen zaznacza, że przy podejmowaniu decyzji nie kierował się kwestiami finansowymi. - Bardziej chodziło o to, że mogłem wrócić do bliskiego memu sercu Tarnowa - komentuje nowy-stary zawodnik Unii. - Miałem kilka ofert; detali oczywiście nie zdradzę. Powtórzę jednak: pieniądze nie odgrywały żadnej roli. Myślałem o swojej przyszłości i szansach na rozwój. Decyzja naprawdę do łatwych nie należała, a szczególnie trudno było mi odmówić Grudziądzowi, ponieważ wiem, że wiązano tam ze mną spore nadzieje. Jeszcze raz przepraszam fanów GKM. Cieszę się jednocześnie na występy przed tarnowską publicznością. Mamy silny skład i powalczymy o wysokie cele.
Zamieszanie wokół Leona Madsena. Łukasz Sady: Artiom Łaguta też coś deklarował