Cel sportowy - walka o awans
Po spadku z Nice Polskiej Ligi Żużlowej lublinianie początkowo zapowiadali, że zrobią wszystko, aby jak najszybciej wrócić do I ligi. Obecnie jednak sytuacja nie wygląda na tyle dobrze, żeby KMŻ uznawany był za jednego z faworytów do awansu z Polskiej 2. Ligi Żużlowej. Z powodu braku odpowiednich środków sternicy KMŻ zmuszeni są w tym momencie odrzucić również potencjalne zaproszenie do startów w Nice PLŻ w nadchodzącym sezonie.
- Podjęliśmy decyzję, że nawet jeśli otrzymamy zaproszenie do jazdy w I lidze, to z niego nie skorzystamy. Obecnie praktycznie niemożliwe jest zbudowanie składu, który zagwarantowałby nam utrzymanie się w lidze. Kontraktowanie zawodników, którzy by tego nie gwarantowali, wiązałoby się z ogromnym ryzykiem nie tylko powiększenia długu, ale jeszcze do tego i tak spadku do drugiej ligi - wyjaśnia włodarz KMŻ Andrzej Zając
Obecnie w kadrze popularnych Koziołków nie znajdziemy nawet jednego żużlowca. Podczas gdy niemal wszystkie zespoły zbroją się do walki w 2015 roku podpisując kolejne umowy, w Lublinie w tym temacie panuje niepokojąca cisza. Jak na razie jedyną informacją potwierdzoną przez KMŻ jest fakt prowadzenia rozmów z Dawidem Stachyrą, który zdał licencję żużlową w barwach TŻ Lublin, a ostatnio jeździł z Koziołkiem na plastronie w 2012 roku.[ad=rectangle]
- Obecnie rozmawiamy z kilkunastoma zawodnikami. Niektóre z rozmów są bliskie finalizacji. Nie są to łatwe negocjacje, bo nie ma mowy w naszym przypadku o wirtualnych kontraktach. Mamy jednak nadzieję zbudować skład, który realnie powalczy o awans - tłumaczy prezes lubelskiej ekipy.
KMŻ nie tylko wciąż nie ma podpisanej umowy z żadnym zawodnikiem, ale również niewiadomą jest osoba trenera Koziołków. Zarząd klubu znad Bystrzycy chętnie przedłużyłby umowę z Marianem Wardzałą, jednak nie wiadomo, czy ten nie skupi się na polityce (w ostatnich wyborach samorządowych Wardzała został radnym Tarnowa).
- Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji, kto będzie szkoleniowcem KMŻ w przyszłym sezonie. Rozmawiamy zarówno z trener Wardzałą, jak i innymi osobami. Jednym z kandydatów to poprowadzenia zespołu jest również pan Jerzy Głogowski, którego bardzo cenię - mówi Zając.
Cel finansowy - wyjść na zero
- Priorytetem w sezonie 2015 będzie uporządkowanie finansów. Chcę, abyśmy po nadchodzących rozgrywkach wyszli na zero i otrzymali licencję bezwarunkową - przekonuje Zając.
Po zrezygnowaniu ze sponsoringu lubelskiej ekipy przez Lubelski Węgiel "Bogdanka", zespół ze stolicy Lubelszczyzny znalazł się w finansowym dołku. KMŻ już do poprzedniego sezonu podchodził z długiem na koncie. Włodarze klubu mieli nadzieję na spłacenie go w sezonie 2014, jednak nie udało im się to i obecnie mają około 350 tysięcy złotych zaległości. Jak zapowiada sternik Koziołków, rok 2015 ma przynieść w końcu finansową stabilizację. Zając przyznaje jednak, że w dużej mierze zależeć to będzie od kwoty, jaką zdecyduje się wspomóc KMŻ miasto.
- Podejmujemy działania, żeby ściągnąć do klubu jak największa liczbę sponsorów prywatnych. Organizujemy profesjonalną ofertę sponsorską, z którą chcemy odwiedzić jak największą liczbę przedsiębiorców. Trzeba po prostu pukać od firmy do firmy i postarać się przekonać ludzi biznesu do wsparcia lubelskiego żużla. Mamy też nadzieję że prezydent Lublina Krzysztof Żuk, który zawsze patrzył na żużel przychylnym okiem, w roku 2015 również nas wspomoże. Obecnie jest on bardzo zajęty, ale w połowie stycznia mam się z nim spotkać i omówić sprawy związane z KMŻ - informuje prezes klubu.
[nextpage]Cel frekwencyjny - ściągnąć "niedzielnych" kibiców
2 428 - tylu widzów średnio zjawiało się na meczach KMŻ w Lublinie. Był to najgorszy wynik spośród wszystkich klubów zaplecza ENEA Ekstraligi. O niskiej frekwencji zdecydowały przede wszystkim słabe wyniki Koziołków. Jazda w najniższej klasie rozgrywkowej teoretycznie nie powinna zachęcić większej grupy widzów do odwiedzania Stadionu Miejskiego przy al. Zygmuntowskich, ale z drugiej strony gdy kilka lat temu KMŻ bił się o awans do I ligi, na trybunach zasiadało o wiele więcej osób niż w ostatnich miesiącach jazdy w Nice PLŻ.
- Byłbym bardzo zadowolony, gdyby na mecze w drugiej lidze przychodziło około trzech tysięcy osób, co nie jest niemożliwe, bo kilka lat temu tak przecież było. Na pewno możemy liczyć na tych najwierniejszych fanów, którzy przyjdą na żużel bez względu na wszystko, bo robią to od wielu lat. To są te same twarze, które znam z czasów gdy nawet nie byłem jeszcze w zarządzie klubu. Ale to niewielka grupa kilkuset osób. Zależy nam też na tych kibicach, których interesuje sportowe widowisko. Dlatego nie możemy pojechać sezonu jakimś mizernym składem, bo wtedy ci ludzie machną na żużel ręką - mówi Zając.
Inne cele - "poprawki" na stadionie
Lubelski klub czekają również inne zadania. Stan nawierzchni toru na Stadionie Miejskim wymaga poprawy w postaci dosypania sjenitu. Należy też poprawić stan band wokół toru a także naprawić instalację elektryczną, która ostatnio coraz częściej szwankowała. KMŻ nie może liczyć na pomoc zarządcy obiektu, bowiem lubelski MOSiR nie ma na to środków.
- Niestety MOSiR nie ma w tym momencie na nic pieniędzy. Zresztą w poprzednich latach większością prac niezbędnych do otrzymania licencji zajmowaliśmy się my. W tym momencie konieczne jest dosypanie sjenitu, bo spod nawierzchni wychodzą już betonowe płyty... Jeśli tego nie zrobimy, to nasz tor nie otrzyma licencji i o jeździe w jakiejkolwiek lidze będziemy mogli zapomnieć. Sam sjenit nie jest zbyt drogi, bo jest to koszt około siedmiu tysięcy złotych, jednak jego transport to dużo grubsza sprawa. Staramy się to zrobić po kosztach. Jesteśmy po rozmowie z właścicielem firmy transportowej, który jest fanem żużla. Być może on pomoże nam w tym przedsięwzięciu. Musimy też naprawić bandy i elektrykę. W przyszłości chcę nawiązać ściślejszą współprace z MOSiR-em, w którym teraz zmienił się zarząd. Nie może to wyglądać tak, jak do tej pory - twierdzi prezes Koziołków.
Zając ma też nadzieję, że w 2015 roku licencję żużlową uzyska któryś z lubelskich szkółkowiczów. - Mamy nadzieję, że któryś z adeptów zda licencję Ż. Kibicuję też inicjatywie Piotra Więckowskiego z KM Cross Lublin, który planuje otworzenie szkółki. Oczywiście adepci z KM Cross po zdaniu licencji trafialiby do naszego klubu - mówi sternik KMŻ.
Może jeszcze czwartą do wyboru: upadną wszystkie kluby a na ich zgliszczach Czytaj całość