Maciej Kmiecik: W poprzednich sezonach byłeś zawodnikiem trochę z cienia światowej czołówki. Walczyłeś o miejsca w TOP-8. Teraz jako wicemistrzowi świata będzie trudniej?
Krzysztof Kasprzak: Na pewno. Każdy przecież patrzy na tych najlepszych i spina się, by ich pokonać. Sam pamiętam jak spoglądałem w stronę trójki medalistów Grand Prix, a teraz ja jestem w tym gronie. Zawsze łatwiej gonić niż uciekać. Staram się zrobić wszystko, by utrzymać topowe miejsce.
[ad=rectangle]
Rok 2014 był tak dobry, że niewiele można już poprawić. Jedynie zmienić kolor medali w światowych imprezach?
- Będę o to walczył, ale niczego nie obiecuję. Jestem ambitnym sportowcem i zawsze chcę walczyć o zwycięstwo. Krok po kroku chcę dochodzić do kolejnych sukcesów. Presji na siebie jednak nie narzucam. Zobaczymy, czy dopisze szczęście i co Bóg da. Pewnie, że chciałbym obronić tytuł mistrzowski w Polsce, ale nie skupiam się na tym. Mam czapkę Kadyrowa w domu. Jestem szczęśliwy, bo zawsze marzyłem o tym, by być najlepszym w kraju. Trzy razy uciekało mi złoto. W poprzednim roku wreszcie je zdobyłem. Każdy kolejny sukces w IMP to będą dodatkowe bonusy. Tytuł IMP mam już zaznaczony wśród swoich trofeów. Brakuje w zasadzie tylko złota IMŚ. Mam przed sobą jeszcze z dziesięć lat jazdy na żużlu. Może w którymś z sezonów uda się być najlepszym na świecie.
Stal Gorzów broni tytułu mistrzowskiego, ale zdaniem trenera Piotra Palucha, wcale nie jest faworytem. Zgadzasz się z tą opinią?
- Owszem. Na papierze są zespoły silniejsze od nas. Zielona Góra, Toruń czy Leszno wyglądają imponująco. I dobrze, że nie stawia się nas w roli faworyta. Z takiej pozycji, jak w poprzednim sezonie dobrze się walczy. Niech się martwią faworyci. Najważniejsze, by po finale ci słabi z Gorzowa stali na najwyższym stopniu podium i będzie wtedy wszystko OK. (śmiech)
W zeszłym roku w Bydgoszczy Dania odebrała wam złoto w Drużynowym Pucharze Świata. Teraz finał odbędzie się na duńskiej ziemi. Zwycięstwo w jaskini lwa smakowałoby podwójnie?
- Jak najbardziej. Tylko trzeba tego dokonać. Duńczycy u siebie będą się czuli bardzo pewnie. Przed finałem w Bydgoszczy też już w mediach okrzyknięto nas mistrzami. Pewnie to samo będzie z Duńczykami przed finałem w Vojens. Spokojnie trzeba do tego podejść, bo w takich imprezach nie można robić błędów, a każdemu z nas przydarzyły się one w Bydgoszczy. W Danii na pewno będzie ciężko. Duńczycy mają świetny skład, a do tego atut własnego toru. Jeśli uda się wygrać, będzie to na pewno wyjątkowo smakowało. Zawsze fajnie jest wygrywać z Duńczykami.
Cieszysz się na samą myśl, że sezon w IMŚ otworzy Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie?
- Oczywiście. Problem w tym, że wszyscy znajomi wydzwaniają do mnie z pytaniem, czy nie mam biletów na te zawody, bo przecież wejściówki rozeszły się na pniu. Chciałem też dokupić bilety dla moich sponsorów, a nie zdążyłem nawet dla rodziny. Czekamy cały czas. Może jeszcze jakieś się pojawią w sprzedaży. Mam nadzieję, że może PZM będzie miał jakąś pulę dla zawodników. Chciałbym mieć za sobą sporą grupę swoich kibiców. Cieszę się, że tak szybko rozeszły się bilety, że będzie komplet na Stadionie Narodowym. Będzie dla kogo jechać.
Tor czasowy na Stadionie Narodowym będzie chyba zagadką dla wszystkich?
- Zgadza się. Nie wiadomo, jak zostanie on przygotowany. Będziemy jechać na przelotowych tłumikach, więc dobre ściganie jest gwarantowane. Motocykl nie będzie stawał w miejscu i tracił obrotów. Męczyliśmy się zdecydowanie za długo na tych tłumikach. Spodziewam się w Warszawie fajnych zawodów. Oby tylko tor się nie rozwalił i by nie było jazdy gęsiego. Mam nadzieję, że tor wytrzyma te 23 wyścigi, a kibice będą świadkami świetnego widowiska. Oczywiście liczę też na zwycięstwo Polaka. Oby wygrał ktoś z naszej czwórki ja, Jarek Hampel, Maciek Janowski lub jadący z dziką kartą, Tomek Gollob. Wtedy będzie idealnie.
A nowe tłumiki? Odegrają dużą rolę w nadchodzącym sezonie? Mogą zmienić układ w światowej hierarchii?
- Będzie bezpieczniej. To dla mnie bardzo ważne. Na zamkniętym tłumiku w poprzednim sezonie w końcówce byłem najszybszy na świecie. Wygrałem ostatnią rundę, a przez kilka turniejów nie schodziłem z podium. Pod względem sportowym, zmiana tłumików jest teoretycznie zła dla mnie. Biorąc pod uwagę aspekt zdrowotny, jest to pozytywne. Zdrowie jest najważniejsze, więc cieszę się, że wracają przelotowe tłumiki. Wygrywałem w przeszłości na przelotowym tłumiku, więc potrafię na nim jeździć. Kto pierwszy w tym sezonie trafi z ustawieniami, będzie wygrywał. Wydaje mi się, że do głosu dojdą zawodnicy, którzy potrafią walczyć na dystansie. Nie będzie tylko tak, że start i krawężnik zadecyduje o zwycięstwie. Według mnie nie będzie teraz przypadków, że juniorzy wygrywali z trzykrotnym mistrzem świata. Teraz więcej zależało będzie od zawodnika.
Twój tuner Peter Johns świetnie przygotowywał silniki do tłumików bez przelotu. Teraz trzeba dokonać dużych zmian w silnikach, by odpowiednio one funkcjonowały przy nowych, przelotowych tłumikach?
- Jestem w kontakcie z Peterem Johnsem. Cały czas testuje silniki na hamowni i twierdzi, że nie będzie żadnego problemu, by dopasować się do nowych tłumików. Mam przecież także ojca, który przygotowuje mi silniki. Piętnaście lat przejeździłem na sprzęcie taty. Zawsze te 200 punktów w sezonie kręciłem, więc wierzę, że teraz też będzie w porządku. Przy okazji serdecznie pozdrawiam moich kibiców, sponsorów, rodzinę i cały team. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że jestem wicemistrzem świata.
Kto wymyśla te ankiety, przecież Stal jest też jednym z faworytów DMP
mając w składzie zawodnika z pudła GP nie jest Gorz UFF faworytem ?to taka słaba jest Stalówa Aktualny (MISSSC)Polonii.NIE NIE nie przyjmuję tego STAL też jest Faworytą he he
p.s.Panie T Czytaj całość