Nie mamy się czego wstydzić - rozmowa z Wojciechem Zychem, wiceprezesem KSM Krosno

Dziewięciu seniorów i junior - tak na tę chwilę przedstawia się kadra [tag=877]KSM Krosno[/tag] na rozgrywki PLŻ 2. Wiceprezes Wilków jest z niej zadowolony i uważa, że zespół stać na zwycięstwa z każdym rywalem.

Wojciech Ogonowski: Okres transferowy za nami. Jakby go pan podsumował? Jesteście zadowoleni ze składu, który udało się zbudować?

Wojciech Zych: Tak. Można powiedzieć, że w 90 procentach wykonaliśmy to co chcieliśmy. Do uzupełnienia zostaje nam jeszcze tylko formacja młodzieżowa. Mieliśmy pewną koncepcję składu, której staraliśmy się trzymać, choć w trakcie okresu transferowego była ona nieco korygowana. Było kilku ciekawych zawodników, którzy mogli trafić do Krosna. Część z nich jednak rezygnowała z jazdy u nas, bo mieli wymagania finansowe których my nie byliśmy w stanie spełnić. Byli też tacy, którzy nie mogli wybrać naszej oferty z innych powodów niż pieniądze.
[ad=rectangle]
Kibiców interesują kulisy rozstania z Clausem Vissingiem i Mateuszem Wieczorkiem. Mógłby pan powiedzieć dlaczego nie udało się dojść do porozumienia z tymi zawodnikami?

- Claus chciał podwyżkę, na którą nas niestety nie było stać. Oczywiście po udanym sezonie zaproponowaliśmy mu lepszy kontrakt, ale taki na miarę naszych możliwości. Z kolei Mateusz Wieczorek chciał pieniądze na przygotowanie do sezonu. Mamy zasadę, że za podpis pod kontraktem nie płacimy i nie mogliśmy spełnić jego oczekiwań. Chcieliśmy mu jakoś pomóc się przygotować, na tyle na ile możemy, ale dla Mateusza bardziej atrakcyjna była oferta z Lublina, od początku mówił, że chce przejść do tego zespołu i my to szanujemy. Nadal jest naszym zawodnikiem, bo do KMŻ został tylko wypożyczony i życzymy jemu jak i Clausowi powodzenia. Do żadnego z nich nie mamy żalu.

Gdy rozmawialiśmy miesiąc temu, mówił pan że koncepcja jest taka, aby oprzeć skład na zawodnikach na których chcecie konsekwentnie stawiać plus zakontraktować kilku rezerwowych. Kadra wydaje się być dość wyrównana i trener może mieć problem z wyborem zawodników.

- Założyliśmy podstawowy skład, który powinien jechać. Nie ukrywamy, że najpierw będziemy chcieli sprawdzić Polaków. Postawiliśmy sobie też za cel zakontraktować lepszych niż poprzednio obcokrajowców, gwarantujących konkretny poziom. Uważam, że każdy z tych zawodników - Franc, Woelbert czy Busch może wskoczyć do składu i tutaj już jest rola trenera kogo wybrać. Uważamy, że ten skład jest równy, kilku zawodników powinno wystrzelić i dobrze jeździć. Sprawa jest prosta, jeśli ktoś nie będzie się dobrze spisywał, to trener nie jest samobójcą i będzie szukał innego rozwiązania. Obcokrajowcy w każdej chwili mogą się pojawić w składzie i nie jest powiedziane, że w meczu będzie jeździł tylko jeden z nich.

Na któregoś żużlowca liczy pan szczególnie, że może zaskoczyć dobrą jazdą?

- Postawiliśmy w tym roku na Tomka Chrzanowskiego, który na żużlu potrafi jeździć i myślę, że jest to materiał na lidera. Uważam też, że Mariusza Fierleja stać na to, żeby wrócić do dyspozycji sprzed dwóch lat i jechać na wyższym poziomie. A i nasi zawodnicy zagraniczni to żużlowcy, których stać na wiele. Np. z rozmów z menedżerem Kevina Woelberta wiem, że ma mieć w tym roku dużo lepszy sprzęt i może wrócić do dyspozycji sprzed kilku lat. Z kolei Nicolas Covatti, to zawodnik który z roku na rok robi postępy, otarł się już o cykl Grand Prix i może przebojem wskoczyć do składu.

A co z juniorami? Na ten moment jest tylko jeden.

- Cały czas pracujemy nad tym tematem, choć nie jest on łatwy. Mamy pewien pomysł, ale na razie nie chcemy go zdradzać, bo konkurencja nie śpi. Zobaczymy jak to się ułoży i może niedługo będzie już wiadomo coś więcej. Na ten moment jest tylko Dawid Matura, ale muszę powiedzieć, że jest to chłopak, który wręcz rwie się do jazdy. Mocno przygotowuje się do sezonu i będzie dysponował dwoma motocyklami. W Tarnowie nie miał wielu okazji do jazdy, u nas jest trochę inny klimat niż w tak dużym klubie i może mu to pomoże. Nie brakuje przecież przypadków, że junior nie jechał, aż nagle coś w nim drgnęło i zaczął punktować.

Czy wiadomo już jak będą wyglądać wiosenne przygotowania zespołu do ligi?

- Mamy pomysł na to wszystko, ale dużo też zależy od pogody. Tematem zajmuje się trener Kwieciński. Mogę powiedzieć, że będziemy chcieli zorganizować treningi na swoim torze, następnie trening punktowany, a przed meczem w Opolu pojechać jeszcze na trening punktowany do Krakowa.

Wojciech Zych wierzy, że Mariusz Fierlej może wrócić do formy z 2013 roku
Wojciech Zych wierzy, że Mariusz Fierlej może wrócić do formy z 2013 roku

Jeśli wszystkie kluby otrzymają licencję, to w lidze pojedzie siedem drużyn. Patrząc na składy wydaje się, że liga może być dość wyrównana.

- Dokładnie. Składy są wyrównane i wydaje mi się, że duże znaczenie będą miały mecze u siebie oraz zbieranie punktów bonusowych. Po pierwszych kolejkach wszyscy będziemy mądrzejsi i będziemy widzieć jak to wygląda w rzeczywistości i jaką kto ma siłę uderzenia. Czasami te nazwiska, zwłaszcza w tej klasie rozgrywkowej, są złudne i tak naprawdę może to wyglądać nieco inaczej niż na papierze. Muszę też powiedzieć, że działam już osiem lat w żużlu i jak patrzę na te składy, to jednak wydaje mi się, że niektóre transfery były nie do końca przemyślane, bo nie wszyscy zawodnicy będą mogli jechać w kluczowych meczach.

Sporo komentarzy wywołał przedstawiony przez pana czteropunktowy plan na ten sezon. Wśród części kibiców pojawiły się głosy, że chcecie wygrać ligę, ale nie ściągacie odpowiednich zawodników. Po zakończeniu okresu transferowego podtrzymuje pan cały ten plan?

- Oczywiście! Absolutnie się z tego nie wycofuję. Każdy zakłada sobie jakiś cel, my w tym roku założyliśmy taki i chcemy go konsekwentnie realizować. Czyli przypomnę, przejechać sezon bez długów, wygrać wszystkie mecze u siebie, awansować do play-offów, a jeśli już w nich będziemy, to wygrać je. Czy nam to się uda, tego nie wiem. Nie mogę obiecywać, że tak będzie, bo to jest tylko sport, ale do tego będziemy dążyć. Uważam, że mamy zawodników z dużym potencjałem, wierzymy w nich i może się okazać, że ten skład będzie mieć dużą moc. Wydaje mi się, że na dziś nie mamy się czego wstydzić, a po uzupełnieniu formacji młodzieżowej będziemy w stanie walczyć z każdym.

Nie boi się pan, że jeśli uda się awansować do play-offów, to np. przy takim Wybrzeżu Gdańsk, które ma ponad dwa razy wyższy budżet, będziecie bez szans? Wiadomo jak ważną rolę odgrywają finanse w tej lidze, zwłaszcza w kontekście tych decydujących spotkań.

- Na pewno potencjał finansowy drużyn które jeździły w Ekstralidze jest przy naszych możliwościach ogromny. Natomiast trzeba zauważyć, że rok temu wygraliśmy np. z Ostrovią, a ona też miała budżet ponad dwa razy wyższy od naszego. Da się wygrywać. Nad naszymi finansami pracujemy cały czas i chcemy mieć zagospodarowane środki, które pozwolą nam jak najlepiej przygotować się nie tylko do sezonu, ale i do play-offów, oczywiście jeśli do nich awansujemy.

A jeśli o budżecie mowa, to jak układają się rozmowy ze sponsorami?

- Na tę chwilę wygląda to całkiem nieźle. Jesteśmy wiarygodnym, poukładanym klubem i to też procentuje, a niektórzy sponsorzy nawet sami się do nas zgłaszają. Nie są to może jakieś wielkie pieniądze, bo jest ciężko, ale nasz budżet praktycznie zawsze składał się z grupy mniejszych darczyńców. Chcemy żeby to wszystko tak funkcjonowało, aby ponownie przez cały sezon zawodnicy mieli wypłacane pieniądze zaraz po meczu. To że jesteśmy wiarygodni w tym roku procentowało nie tylko w rozmowach z zawodnikami, ale i też ze sponsorami. W piątek o godz. 17:00 zapraszam wszystkich kibiców na spotkanie sprawozdawcze w hali przy ul. Bursaki. Wówczas przedstawimy szczegółowe rozliczenie z działalności w 2014 roku.

Na koniec chciałem spytać jeszcze o budowany właśnie park maszyn. Wydaje się, że prace na stadionie nie przebiegają w tempie, w którym powinny.

- Jesteśmy tym zaniepokojeni. Monitorujemy sprawę, ale wpływu na to nie mamy. Na dziś trudno powiedzieć, na kiedy będzie to gotowe. Mamy zapewnienia, że do końca marca i oby tak się stało.

Źródło artykułu: