Częstochowska Gala Lodowa zakończyła się triumfem Artura Czai, który nie pozostawił rywalom żadnych złudzeń. "Józek" pewnie wygrał wszystkie swoje wyścigi, a w niektórych musiał się starać, by nie zdublować rywali. Oprócz Czai faworytami trzynastej edycji lodowego ścigania pod Jasną Górą byli Mateusz Kowalczyk i Sebastian Ułamek.
[ad=rectangle]
Dla "Seby" był to powrót na lodową taflę po wielu latach przerwy. Jednak mimo braku występów w tej odmianie żużlowego ścigania Ułamek był wyróżniającą się postacią częstochowskiej gali. - Jest to mój powrót na lód, bo ja bodajże nie jeździłem 7 lat. Po którejś z gal w Opolu powiedziałem sobie koniec, zostawiłem zimę dla rodziny i poświęcam te weekendy, by spędzić z nią czas. W trakcie sezonu jest tego czasu mało - przyznał wychowanek częstochowskiego klubu.
Mimo postanowienia dotyczącego występów w lodowych galach, Ułamek dał się skusić na start przed częstochowską publicznością. - Pojawiła się szansa występu, aura jest jaka jest. Dostałem zaproszenie od Huberta Łęgowika, głupio mi było odmówić. Cieszę się z udziału w tych zawodach - argumentował wychowanek Włókniarza.
Ułamek w sobotnich zawodach zajął drugą lokatę, a lepszy od niego był Artur Czaja. Zawodnik rybnickiego klubu nie szczędził komplementów swojemu młodszemu koledze. - Artur się bawi na lodzie, bardzo ładnie jeździ na stawie. Obserwuję go, oglądam jego filmiki, mam od niego zaproszenie, nawet kilka razy z nim jeździłem na tym stawie. Jednak zimowy czas poświęcam rodzinie i nie chciałem się angażować w lodowe jazdy. Trochę odstaję od Artura, on jest królem i cieszę się, że jestem drugi za nim - zakończył Ułamek.