Jacek Gajewski: Licytacji o Warda nie będzie. To największa głupota polskiego żużla

[tag=860]Stal Gorzów[/tag] jest zainteresowana pozyskaniem Darcy'ego Warda. - On nie jest przykuty do Torunia. Zna naszą propozycję. Licytacji na pewno nie będzie - zapowiada menedżer [tag=857]KS Toruń[/tag] [tag=2622]Jacek Gajewski[/tag].

O zainteresowaniu Australijczykiem ze strony gorzowskiej Stali informowaliśmy już wcześniej. Torunianie do tego tematu podchodzą z bardzo dużym spokojem. - Jesteśmy z Darcym w kontakcie. Cały czas rozmawiamy i on wie, jaka jest nasza propozycja finansowa w momencie, kiedy będzie mógł już startować. On jest przecież wolnym człowiekiem, a status takiego zawodnika pod względem sportowym będzie mieć od 28 czerwca. Ani ja, ani prezes Termiński nie zabronimy mu przejścia do innego klubu, jeśli otrzyma lepszą propozycję. Darcy nie jest przykuty do Torunia i może dokonywać różnych wyborów - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Gajewski.
[ad=rectangle]
Torunianie do tej pory nie podpisali kontraktu z Wardem. Jak przekonuje menedżer klubu, wychodzili z założenia, że taki ruch nie miał większego sensu. - Albo mamy do siebie zaufanie, albo nie. Jeśli dogadujemy się nawet na słowo, to ono jest tak samo ważne jak coś, co jest przelane na papier. Zawsze wyznawałem taką zasadę i nie zamierzam nic zmieniać. Wiem, że nowy właściciel myśli podobnie. Słowo jest droższe od pieniędzy. Jeśli Darcy zaakceptuje nasze propozycje, to pewnie pojawi się w Toruniu. Nic nie będziemy jednak robić na siłę. W Toruniu nie ma teraz żadnej paniki, że Warda może tu nie być. Wszystko wyklaruje się pewnie w najbliższym czasie. Albo chcemy robić coś razem, albo nie. W przypadku lepszej propozycji ze strony innego klubu, zawodnik ma prawo ją wybrać  - podkreślił Gajewski.

KS Toruń udowodnił już w minionym okresie transferowym, że nie zamierza przepłacać. Tak było w sprawie Emila Sajfutdinowa, który ostatecznie przeniósł się do Leszna, skąd otrzymał atrakcyjniejszą ofertę. Podobne zasady będą obowiązywać w przypadku negocjacji z Darcym Wardem. - O Emila się nie licytowaliśmy i nie zabiegaliśmy o niego za wszelką cenę. Z Wardem będzie tak samo i o tym mogę zapewnić już dziś. Licytacji nie będzie, bo to największa głupota polskiego żużla. Nieustanne przerzucanie się doprowadziło do takiej a nie innej kondycji poszczególnych ośrodków. Ludzie non stop się licytują, w międzyczasie padają różne deklaracje i zapowiedzi. Zauważyłem jednak, że często bywało tak, że ci, którzy najwięcej "płakali", że jest za drogo, później sami przystępowali do wyścigu i nakręcali spiralę. Słowo w środowisku żużlowym ma coraz mniejszą wartość i się dewaluuje. Ja zgadzam się jednak z filozofią i podejściem prezesa Termińskiego. Nie będziemy robić w Toruniu nic na siłę. Kibice i sponsorzy często mają inne oczekiwania, ale na końcu tego biznesu musi zgadzać się strona finansowa. To jest najbardziej istotne. Proszę zauważyć, jaki był ostateczny los klubów z wielką historią i dorobkiem. One giną z żużlowej mapy i to jest największy problem - wyjaśnił Gajewski.

Torunianie swoją ofertę Wardowi przedstawili już jakiś czas temu. Do tej pory nie otrzymali jednak od niego odpowiedzi. - Nie wiem, czy Darcy akceptuje naszą ofertę czy też nie. Potrafię zrozumieć, że miał ostatnio sporo innych spraw na głowie. Nie słyszałem jeszcze od niego, czy warunki mu odpowiadają czy też nie. Rozmawialiśmy w listopadzie, propozycję poznał i ją otrzymał. Nie tylko w formie słownej. On wie, czego może się po nas spodziewać - zakończył Gajewski.

Źródło artykułu: