Dobry występ Daniela Jeleniewskiego w Toruniu. "Przede mną jeszcze sporo pracy"

Najlepszym zawodnikiem GKM-u Grudziądz w środowym sparingu w Toruniu dość nieoczekiwanie był Daniel Jeleniewski. Wychowanek klubu z Lublina zgromadził na swym koncie dziewięć punktów z bonusem.

Beniaminek PGE Ekstraligi skompletował przed zbliżającymi się rozgrywkami bardzo ciekawy skład. Jednym z sześciu seniorów GKM-u Grudziądz jest Daniel Jeleniewski, który w Nice Polskiej Lidze Żużlowej był statystycznie trzecim zawodnikiem ekipy prowadzonej przez Roberta Kempińskiego.
[ad=rectangle]
Nic więc dziwnego, że w świetle ekstraligowych wzmocnień, przynajmniej na papierze, "Jeleń" jest szóstym zawodnikiem w hierarchii GKM-u. Środowy sparing grudziądzan na Motoarenie zrównał z ziemią wszelkie przewidywania, bo lublinianin był najlepszym zawodnikiem swojej drużyny. Jeleniewski pojechał w pięciu biegach, zdobył dziewięć punktów z bonusem i wygrał dwa biegi. W pokonanym polu zostawił m.in. Adriana Miedzińskiego i Jasona Doyle'a. - Cieszę się, że na początek pojechałem coś dobrego, ale absolutnie nie spoczywam na laurach. Wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną, bo to dopiero pierwsze moje ściganie w tym roku i zdążyłem zauważyć, że w mojej jeździe są jeszcze braki. Do tej pory ścigałem się jedynie na treningach, czasami po dwóch, może po trzech, ale nie na dystansie czterech okrążeń. Poza tym wiadomo, że na treningu z kolegami to zupełnie co innego, więc fajnie, że udało nam się przyjechać do Torunia - powiedział "Jeleń" w pomeczowej rozmowie ze SportoweFakty.pl. - Na pewno jestem zadowolony ze swojego przygotowania sprzętowego, co bardzo pomogło mi w osiągnięciu takiego właśnie rezultatu. Nie ukrywam jednak, że przed rozpoczęciem rozgrywek będziemy musieli jeszcze trochę popracować - dodał.

Jeleniewski zdecydowaną większość swojej kariery spędził w niższych ligach. Angaż w najsilniejszej lidze świata zdobył po tym, jak jego macierzysty klub spadł do najniższej klasy rozgrywkowej. W 2008 roku podpisał więc kontrakt z ówczesną drużyną Atlasa Wrocław, w której ścigał się przez trzy kolejne sezony. Nie da się więc ukryć, że zawodnik GKM-u nie miał zbyt wielu okazji, aby poznać ekstraligowe tory. - Na szczęście w Ekstralidze ścigają się takie kluby jak Tarnów, gdzie z torem raczej nie mam problemu albo Rzeszów, z którym przecież jeszcze w ubiegłym roku walczyliśmy w pierwszej lidze. Myślę, że nie będzie tak źle, a jak człowiek jest w formie i sprzęt działa tak jak powinien, to żaden tor nie powinien być problemem - zauważył Jeleniewski.

Zimą działacze GKM-u Grudziądz ściągnęli w swe szeregi Tomasza GollobaKrzysztofa BuczkowskiegoJuricę Pavlica i Artioma Łagutę. Mimo ogromnych zmian kadrowych, podopieczni trenera Kempińskiego świetnie się dogadują, co było widać podczas środowego pojedynku. - Atmosfera jest naprawdę super. Całe szczęście jesteśmy wszyscy razem, nikogo nie ma w rozjazdach, więc łatwiej się było zżyć w parkingu. Każdy jest skory do pomocy, wymieniamy się spostrzeżeniami i mam nadzieję, że taki stan rzeczy utrzyma się przez cały sezon - zdradził żużlowiec z Grudziądza. - Na pewno jednym z naszych atutów jest osoba Tomasza Golloba, którego doświadczenie i znajomość torów jest nieoceniona. Tomek podchodzi do wszystkich, zawsze coś podpowie czy pomoże, więc nie pozostaje nam nic innego, jak to wykorzystać - dodał.

Atutem może być też grudziądzki tor, który dla wielu ekstraligowców pozostaje zagadką. GKM ostatni raz w najwyższej klasie rozgrywkowej ścigał się bowiem szesnaście lat temu. Jeleniewski stara się jednak studzić te dywagacje. - Trzeba pamiętać, że Ekstraliga jest piekielnie mocna. Jeżdżą tu wszyscy najlepsi zawodnicy na świecie i tak jak powiedziałem wcześniej, dla zawodnika w formie nieznajomość toru to żadna wymówka. Zawodnikom z czołówki wystarczy, że raz wyjadą, zrobią kółko i wszystko jest jasne, a niektórzy to nawet kopną butem na obchodzie i już wiedzą jak jechać - zakończył z uśmiechem na ustach.

Źródło artykułu: