Gospodarze wygrali 50:40, a główna w tym zasługa obcokrajowca gospodarzy, który w niedzielę na torze w Mościcach nie miał sobie równych. - Pierwsze spotkanie zawsze jest bardzo ważne. Świetnie, że udało nam się je zwyciężyć, bo nastawienie jest bardziej optymistyczne. Z siebie jestem zadowolony, ale nie mówię sobie w duchu "hura". Sezon jest długi, w planach mam ponad czterdzieści imprez więc meczem z gorzowianami nie kończymy jeszcze - tonował nastroje.
[ad=rectangle]
Kibice obejrzeli kilka ciekawych wyścigów. Sam Martin musiał raz przebijać się z dalszej pozycji na czoło stawki. - Fajną walkę udało nam się stworzyć z mistrzem Polski. Mecz na pewno mógł się podobać kibicom. Nie było tak jak kiedyś, że zdarzały się rezultaty, gdy rywala odprawialiśmy do trzydziestu (śmiech). Cały czas musieliśmy być skoncentrowani. Goście potrafili się odgryźć, wygrywali wyścigi, dochodzili nas -podkreślał.
Już po pojedynku powstała anegdota, że kombinezon Vaculika jest tak lśniący, że nie wymaga przed kolejnymi zawodami dodatkowego czyszczenia. - Zawsze piorę kevlar (śmiech). Prosiłbym, żeby nie robić ze mnie jakiegoś "kompletmana". Cieszę się, że tego dokonałem, ale to, że udało się tym razem, nie znaczy, że będzie tak ciągle. Rok jest długi, trzeba się skupić na swojej robocie. Jeżeli wszyscy zakończą sezon zdrowi i zadowoleni będzie super - zaznaczył.
Po pokonaniu najlepszego zespołu poprzednich rozgrywek, za dwa tygodnie przyjdzie czas na batalię przeciwko wicemistrzowi naszego kraju - Fogo Unii Leszno. Zadanie o tyle trudniejsze, że tym razem tarnowianie wcielą się w rolę gościa. Dodatkowego smaczku tej batalii dodaje fakt, że w rundzie zasadniczej górą na "Smoku" byli przyjezdni, natomiast w ważniejszej fazie play off, dwumecz półfinałowy padł łupem leszczynian. - Lubię przyjeżdżać do Leszna. Jest tam fajny tor i nawierzchnia. Bardzo dobrze, że Byki są kreowane na faworyta PGE Ekstraligi. Nas to cieszy, że będziemy mogli zmierzyć się z tak mocną drużyną. Dla mnie to fantastyczna sprawa kiedy mogę ścigać się z najlepszymi. Dar, o którym marzyłem całe życie. Teraz to się spełnia i nie mogę się już doczekać tych zawodów – powiedział z nieskrywaną radością.