Piotr Protasiewicz: Doyle mógł się trochę zagotować

Akcje Piotra Protasiewicza podczas niedzielnego meczu w Zielonej Górze zapierały dech w piersiach. Kapitan SPAR Falubazu nawet po gorszych startach ambitnie rywalizował o każdy punkt.

"PePe" w niedzielę zapisał przy swoim nazwisku 12 punktów w pięciu wyścigach i był obok niepokonanego Jarosława Hampela najskuteczniejszym zawodnikiem SPAR Falubazu Zielona Góra w pojedynku z KS Toruń. Właśnie ta dwójka żużlowców rywalizowała w decydującym wyścigu spotkania, pokonując rezultatem 4:2 duet torunian i zapewniając zielonogórzanom kolejne ligowe zwycięstwo. - Nie było to takie proste i oczywiste, tym bardziej, że wszyscy wiemy, w jakich problemach kadrowych przystępowaliśmy do tego meczu. Wiedzieliśmy, że jako prowadzący parę margines błędu mamy minimalny. Starałem się maksymalnie skupić na każdym wyścigu. Mam trochę problemów z nowymi silnikami, jeszcze się ich uczę i nie mogę znaleźć optymalnych ustawień na start - raz wyjdzie, dwa razy nie wyjdzie. Wchodzimy w końcu w fazę regularnych startów, rozjeżdżę się i będę jechał bardziej poprawnie - podsumował Piotr Protasiewicz.

[ad=rectangle]

Wyścigi z udziałem wychowanka zielonogórskiego klubu dostarczały kibicom sporej dawki emocji. Po jednym z biegów pretensje do kapitana SPAR Falubazu miał Jason Doyle, który swoje zdanie wyraził przez skierowanie środkowego palca w kierunku Protasiewicza. - Doyle miał pretensje, ale ja byłem przed nim o długość całego motocykla. Zamknąłem mu drogę, ale to nie jest tak, że wjechałem w niego. Mógł się trochę zagotować. Nie pojechałem idealnie, ale też nie brutalnie i chamsko. To była sytuacja wyścigowa i tyle - skomentował "PePe".

Najbardziej efektowna była akcja Protasiewicza w 11. wyścigu niedzielnego spotkania, kiedy to na drugim łuku jednym atakiem minął Jasona Doyle'a i Kacpra Gomólskiego. - Nie było tam kamikadze, bo jechałem w miarę bez kontaktu i tak się poukładało. Kibice muszą ocenić, czy im to się podobało. Ja się starałem maksymalnie jechać do przodu - powiedział 40-latek.

Skrót meczu SPAR Falubaz Zielona Góra - KS Toruń

W niedzielę nawierzchnia toru przy W69 nieco różniła się od tej, na jakiej zielonogórzanie zwykle podejmują rywali. Wszystko przez status meczu zagrożonego, jaki przyznano pojedynkowi SPAR Falubazu z KS Toruń. - Mocno się kurzyło. Mieliśmy komisarza, mecz zagrożony, więc nie mogliśmy za bardzo polewać toru, toromistrz nie mógł za bardzo działać i to znalazło odzwierciedlenie. Tor był równy dla wszystkich i nie uważam, abyśmy jechali lepiej na innej nawierzchni. Wszyscy z naszej drużyny dali z siebie sto procent, zostawił serce na torze i każdy punkt był na wagę zwycięstwa - zakończył Piotr Protasiewicz.

Źródło artykułu: