Załamany po występie przeciwko Speedway Wandzie Instal Kraków był Nicklas Porsing, który zdobył tylko 2 punkty i bonus. W zasadzie trudno byłoby zacytować dosłownie słowa Duńczyka, bo w radiu czy telewizji trzeba byłoby je... wypikać. Tłumacząc do wersji cenzuralnej słowa Porsinga ocenił on niedzielny mecz w ten sposób. - Moje silniki są do kitu. Wszystko w tym meczu było do kitu. Jestem bardzo rozczarowany. Mogę tylko przeprosić kibiców za tak słaby występ. Wydaje mi się, że potrzebowałem dzisiaj ojca obok siebie. Tyle, co mogę powiedzieć - wyjaśniał Porsing.
[ad=rectangle]
Spróbowaliśmy dalej pociągnąć rozmowę z Duńczykiem i zapytaliśmy go, co stało się z żużlowcem, który fruwał wręcz po ostrowskim torze w poprzednim sezonie. - Przecież jeszcze w meczu sparingowym z Wrocławiem przed rozpoczęciem ligi pojechałem dobrze - przypomniał Porsing. - Nie wiem, co się stało. Te silniki nadają się do wyrzucenia. Kompletnie nie jechały. Mam nadzieję, że ostrowski klub mi jeszcze zaufa i wrócę do swojego normalnego poziomu - dodał nasz rozmówca.
Trener Marek Cieślak od początku swojej pracy w Ostrowie powtarzał, że także obcokrajowcy powinni przyjeżdżać na treningi i pasować się z torem, do którego dosypano jesienią nawierzchni. - Rzeczywiście, muszę przyjechać do Ostrowa potrenować i pokręcić dużo więcej kółek. Przede wszystkim jednak muszę zdiagnozować problem. Przecież w swoim ostatnim wyścigu dobrze wyszedłem spod taśmy. Jechaliśmy na 5:1, ale rywale objechali mnie prawie równocześnie jeden przy krawężniku, a drugi po zewnętrznej. Nie wiedziałem, co się dzieje. Przemknęli obok mnie, a ja tylko próbowałem kręcić manetką gazu. To jest żużel i w tym sporcie bez szybkich silników nie da się nic zrobić. Przez całe zawody brakowało mi szybkości, brakowało mi dopasowania do toru - wyjaśniał Porsing.
Zatem kiedy możemy w Ostrowie spodziewać się Porsinga na treningu? - Jestem bardzo zapracowany w tym roku, bo mam zakontraktowanych dużo startów w Anglii, Szwecji i Danii. Nie jest łatwo znaleźć wolny termin na przyjazd do Ostrowa, aczkolwiek ŻKS Ostrovia ma u mnie bardzo wysoki priorytet i muszę zaplanować przyjazd na testy. Muszę znaleźć ustawienia, by być znów szybkim. To nie jest przyjemne, kiedy kibice buczą i gwiżdżą na mnie. Zdecydowanie wolę, kiedy mnie oklaskują i na stojąco wiwatują po moich zwycięstwa. Muszę do tego wrócić - dodał 22-latek.
Wszystko jednak wskazuje na to, że w następnym meczu ligowym trener Marek Cieślak postawi na rodaka Porsinga, Mikkela Michelsena. - Być może tak się stanie. Biorę to pod uwagę. Zawaliłem ten mecz. Muszę zdiagnozować problem i wrócić do dawnego ścigania. Jak odzyskam szybkość, to będzie znowu tak jak dawniej - zakończył nasz rozmówca.
Nie tylko kibice przecierali oczy widząc bezradność Nicklasa Porsinga. Zaskoczony postawą Duńczyka był także trener krakowian, Michał Widera, który przecież pracował w Ostrowie, gdy "Pershing" stawiał tutaj pierwsze kroki. - Nie poznawałem chłopaka. Nie wiem, co się z nim stało - przyznał Widera. - Szczerze mówiąc, potrzebowałem meczu na sprawdzenie Porsinga, by przekonać się, na kogo postawić w kolejnym spotkaniu - wyjaśnił z kolei Marek Cieślak.
Jedno jest pewne - szybki Nicklas Porsing jest potrzebny MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia. Duńczyk być może potrzebował takiego wstrząsu i otrzeźwienia. W poprzednim sezonie też nie błyszczał na początku i ówczesny trener, Grzegorz Dzikowski nie powołał go do składu. To poskutkowało. Później Porsing był ojcem wielu zwycięstw ostrowian. Duńczyk musi poczuć, że nie jest w Ostrowie "świętą krową" i miejsce w składzie nie należy mu się za zasługi z poprzedniego sezonu. Porsing ma talent i potrafi jeździć bajecznie. Pytanie tylko, czy znajdzie przyczynę swojej słabej jazdy?