Jacek Frątczak: W sporcie trzeba mieć pokorę do rywala

SPAR Falubaz w niedzielę pokonał MONEYmakesMONEY.pl Stal 48:42. Kwestia zwycięstwa rozstrzygnęła się dopiero w ostatnim wyścigu - takiego scenariusza przed meczem nie zakładało wielu kibiców.

Lubuskie derby były pojedynkiem drużyn, które w bieżącym sezonie są w zupełnie innej sytuacji w PGE Ekstralidze. SPAR Falubaz przed niedzielnym meczem miał na swoim koncie komplet zwycięstw, natomiast gorzowianie przegrali wszystkie spotkania. Mimo przepaści w tabeli, przy W69 nie było widać dysproporcji między drużynami, a losy derbowego starcia rozstrzygnęły się w 15. wyścigu. - Spodziewaliśmy się takiego meczu. Ja zresztą sygnalizowałem, że hurraoptymizm, zwłaszcza w Ekstralidze, nie jest wskazany. Pamiętajmy, że po drugiej stronie stał aktualny mistrz Polski, zespół w takim samym składzie jak w ubiegłym sezonie. W sporcie trzeba mieć pokorę do rywala, niezależnie od tego, czy przeciwnik jest na fali wznoszącej czy opadającej. To nie jest istotne w Ekstralidze - tu trzeba się mieć na baczności każdym razem - przyznał Jacek Frątczak.

[ad=rectangle]

Podopieczni Stanisława Chomskiego w Winnym Grodzie zaprezentowali się z dobrej strony, lecz w ekipie z północy województwa lubuskiego nadal zawodzą Krzysztof Kasprzak i Matej Zagar. - Patrząc jednak z drugiej strony nie ma lepszej okazji, niż odkucie się podczas derbów. Wiedziałem więc, że to będzie duża "bijatyka". Same zawody i to, co działo się w parkingu, mam nadzieję, że to będzie już kanon współpracy. Wszystko wyglądało fajnie. Dwa punkty są na naszym koncie i to jest najważniejsze. Nie przejmujemy się kwestią bonusów, bo to są zbyt odległe tematy - kontynuował dyrektor sportowy SPAR Falubazu.

Po 10. biegu zielonogórzanie prowadzili 36:24. W 11. gonitwie żółto-biało-zieloni wyjechali na podwójne prowadzenie, lecz wówczas na tor upadł Piotr Protasiewicz. W powtórce osamotniony Krystian Pieszczek nie poradził sobie z parą gości, a na domiar złego dla SPAR Falubazu, w kolejnym wyścigu żółto-niebiescy także przywieźli do mety pięć "oczek". - Mieliśmy upadek Piotra (Protasiewicza - dop. red.), kiedy jechaliśmy na 5:1. Uważam, że to był przełomowy moment tego meczu, bo gdyby ten bieg zakończyłby się takim rezultatem, to nie byłoby tematu jeśli chodzi o zwycięstwo już przed biegami nominowanymi - skomentował.

[b]Skrót meczu

[/b]

W niedzielę aż w pięciu biegach zaprezentował się Krystian Pieszczek. Młodzieżowiec zostawił po sobie pozytywny ślad, gromadząc na swoim koncie sześć punktów i bonus. - U Krystiana było bardzo fajnie. Szkoda tego jednego biegu, który został przerwany, gdy jechał daleko z przodu. Taki jest jednak żużel. Myślę, że Krystian może być zadowolony ze swojej postawy, my jesteśmy z niego zadowoleni, zresztą podobnie jak z każdego innego zawodnika. Alex Zgardziński też jeden wyścig wygrał 5:1, więc jest okej - ocenił Frątczak.

Za tydzień SPAR Falubaz zmierzy się przed swoimi kibicami z Fogo Unią Leszno. Byki są aktualnie wiceliderami ligowej tabeli, a zielonogórzanie zajmują w niej 1. miejsce. - Im dalej w las, tym więcej drzew. Pewnie ten mecz będzie jeszcze trudniejszy. Czeka nas bombowy tydzień w Ekstralidze w Zielonej Górze, ale to fajnie. To znaczy, że jest sens bawić się w żużel w tym mieście - zakończył Jacek Frątczak.

Źródło artykułu: